Ignacy Loyola, założyciel Towarzystwa Jezusowego, autor oddziałujących wciąż Ćwiczeń Duchownych! Trudno zrozumieć, dlaczego tak barwna postać nie doczekała się do tej pory zainteresowania kina, skoro św. Franciszek z Asyżu czy św. Joanna d’Arc stali się bohaterami wielu dziesiątek filmów. Wyprodukowany w 2016 r. przez jezuitów film, na którego polską premierę musieliśmy czekać kilkanaście miesięcy, nie opowiada jednak pełnej biografii: epizod z dzieciństwa poprzedza zasadniczą narrację, która pokazuje 9 lat z życia Ignacego, w których z rycerza w służbie króla przekształca się w żołnierza Kościoła.
Początek filmowej narracji, złożonej w duże mierze z retrospekcji i reminiscencji tytułowego bohatera, jest barwny: poznajemy go jako kobieciarza, znakomitego szermierza, odważnego dowódcę, który podczas straceńczej obrony Pampluny w 1521 r. zostaje ciężko ranny. Podczas długiej rekonwalescencji w rodzinnym domu daje się przekonać do przeczytania jedynych dostępnych książek: Żywotu Chrystusa i Żywotów świętych. To ta lektura prowadzi go do fascynacji świętością (pojawi się w wizji św. Franciszek z Asyżu) oraz przemiany, niezrozumiałej dla otoczenia. Mimo prób odwiedzenia go od wyruszenia w świat, Iñigo opuszcza rodową posiadłość, w sanktuarium w Montserrat odbywa czuwanie i spowiedź, przysięgając wierność Bogu i Jego Matce, na wzór św. Franciszka napotkanemu żebrakowi oddaje swe ubrania i w Manresie zaczyna żyć z jałmużny. Doña Inez rozpoznaje w dzielącym się z bardziej potrzebującymi w szpitalu żebraku szlachcica i rycerza i pozwala mu na pracę wśród chorych. Nocami jednak Iñigo wraca przez wiele miesięcy do groty nad rzeką, gdzie – jak mówi bohater spoza kadru: „odpracowywałem dług wobec Chrystusa”, by wyjść „z groty jako nowy człowiek”.
W drugiej połowie film zmienia swój charakter, stając się niemal dramatem sądowym. Iñigo, u którego boku pojawiają się towarzysze, odziani w podobne do habitów stroje, jest w 1527 roku wędrownym kaznodzieją w Salamance. Dominikańska inkwizycja, czujna w czasach zagrożenia przez „alumbrados” („iluminatów”, „oświeconych”), aresztuje go pod zarzutem głoszenia kazań mimo braku święceń i niezbędnego wykształcenia teologicznego oraz proponowania nieznanych dotąd Ćwiczeń duchowych. Proces, w którym obrońcą jest dominikanin Sanchez, kończy się uniewinnieniem, zaś inkwizytor Frias posyła Ignacego na studia do Paryża.
Film, ukazujący duchową przemianę Ignacego, nie jest łatwy w odbiorze ze względu na mało linearną narrację. Złożony jest z szeregu retrospekcji, w których widz ma okazję wracać do epizodów z dzieciństwa Ignacego, pozornie nieistotnych wydarzeń i spotkań z ludźmi, które go duchowo naznaczyły i okażą się kluczowe dla późniejszych decyzji: ojciec, księżniczka Catalina, szaleńcza odwaga podczas bitwy, szlachecki rodowy herb z dwoma wilkami, rozmowa z prostytutką... To wszystko będzie wracać w warstwach narracyjnych filmu, gdzie na właściwą akcję, przerywaną retrospekcjami, nakładają się głosy spoza kadru – zewnętrznego narratora, relacji samego Ignacego (i jego dziennika) oraz opisu przeżyć wewnętrznych bohatera. Twórcy filmu nie realizowali tylko fresku historycznego: w centrum jest przecież walka duchowa bohatera, dla wyrażenia której w filmie nie wystarczą słowa. Stąd decyzja o posłużeniu się scenami symbolicznymi, nawiązującymi do rozpoznawalnych wzorców: w otwierającym film wykuwaniu „w drugą grudniową pełnię księżyca” miecza, który czeka na tego, kto nań zasługuje, można rozpoznać nawiązanie do Tolkiena, podobnie jak w dramatycznej wizyjnej sekwencji pokusy pośród gwałtownej burzy na iglastym szczycie samotnej góry. Ignacy jako Gandalf czy Harry Potter, ochroniony świetlistą tarczą przed pokonanym kusicielem to zapewne ukłon w stronę wrażliwości pokoleń widzów wychowanych na tych filmach, ale też wyraz bezradności twórców, muszących się zmagać z pokazaniem niewidzialnej przecież rzeczywistości duchowej. Ostatecznie te scenograficzne rozwiązania znajdują swoje wytłumaczenie w metodzie, jaką proponuje Ignacy: wyobrażenia sobie rozważanej sytuacji. W finale zwycięskiej walki upokarzanego przez pokusy Ignacego pojawia się Chrystus jako chłopiec, mówiący o miłości istniejącej najpierw i uprzedzającym nasze grzechy miłosierdziu Boga.
Kostiumowy film o Ignacym jest też aktualną opowieścią o Kościele: zagrożonym, naznaczonym wewnętrznymi przeciwieństwami, ale i wyposażonym w różne charyzmaty, któremu potrzebni są odważni żołnierze, gotowi nawet samotnie stanąć wobec znacznie potężniejszego przeciwnika. Przesłanie, które każdy widz może odnieść do siebie, rozbrzmiewa w pożegnaniu Ignacego z Hiszpanią: „Francuzi uczynili mnie kulawym, a to przywiodło mnie do Boga”. Nie ma takiego doświadczenia, z którego Bóg nie potrafiłby wyciągnąć dobra i takiego upadku, z którego Miłosierdzie nie mogłoby podnieść grzesznika.
Wzruszenia towarzyszące filmowi Franca Zeffirellego Brat słońce i siostra księżyc doprowadziły niejednego do furty franciszkańskiego klasztoru. Kto wie, czy film o św. Ignacym nie zadziała na kogoś tak, jak niegdyś na Ignacego lektura Żywotów świętych?
ks. Marek Lis
Ignacy Loyola [Ignacio de Loyola], reż. Paolo Dy, Cathy Azanza, sc. P. Dy, obsada: Andreas Muñoz (Iñigo de Loyola), Javier Godino (Xanti), Julio Perillán (o. Sanchez), Isabel García Lorca (Doña Ines Pascual), Gonzalo Trujillo (inkwizytor Frias), Filipiny/Hiszpania 2016, 118 min. [dystrybucja: Rafael Film http://loyolafilm.pl/]