2014-11-23
Ileż to razy wydawało się nam, że po podjętej decyzji, znalezieniu pracy, skończeniu studiów, zawarciu małżeństwa, narodzeniu się dziecka, itd. i euforii pierwszych chwil w tym „nowym” życiu, wszystko pójdzie dalej, łatwo jak płatka. Tymczasem rzeczywistość okazuje się nieraz zupełnie inna. Zamiast autostrady znajdujemy drogę pod górę, zamiast spokoju - niepokój, zamiast radości - zgorzknienie, zamiast odprężenia - stres. Szarość codzienności, ciągle nowe i coraz liczniejsze zadania, którym często nie umiemy podołać, osłabiają nasz zapał, prowokują kryzys, spychają nas do bierności. Szukamy drogi wyjścia, a gdy już ją znajdujemy, wydaje się niewystarczającą lub trudną, wymagającą wysiłku, nieraz bolesną. Nie rozumiemy co się dzieje, cierpimy, pytamy o przyczynę, o „dlaczego”. Czyż coś podobnego nie miało miejsca w życiu Maryi? Po powiedzeniu aniołowi Gabrielowi „tak” i wyśpiewaniu „Magnificat” jakże gorzko brzmią słowa: „Porodziła swego pierworodnego Syna, owinęła Go w pieluszki i położyła w żłobie, gdyż nie było dla nich miejsca w gospodzie” (2, 6-7). Czyż nie wstrząsnęły Maryją słowa Symeona podczas ofiarowania w świątyni: „Oto ten przeznaczony jest na upadek i powstanie wielu w Izraelu, i na znak któremu sprzeciwiać się będą. A Twoją duszę miecz przeniknie, aby na jaw wyszły zamysły serc wielu” (2, 34-35). Wreszcie, ileż bólu zawierają słowa Maryi: „Synu, czemuś nam to uczynił? Oto ojciec Twój i ja z bólem serca szukaliśmy Ciebie” (2, 48), wypowiedziane po znalezieniu dwunastoletniego Jezusa w świątyni wśród nauczycieli. Te właśnie słowa są przedmiotem niniejszej katechezy.
Tekst Łk 2,41-52
41Rodzice Jego chodzili co roku do Jerozolimy na Święto Paschy. 42Gdy miał lat dwanaście, udali się tam zwyczajem świątecznym.
43Kiedy wracali po skończonych uroczystościach, został Jezus w Jerozolimie, a tego nie zauważyli Jego Rodzice. 44Przypuszczając, że jest w towarzystwie pątników, uszli dzień drogi i szukali Go wśród krewnych i znajomych. 45Gdy Go nie znaleźli, wrócili do Jerozolimy szukając Go.
46Dopiero po trzech dniach odnaleźli Go w świątyni, gdzie siedział między nauczycielami, przysłuchiwał się im i zadawał pytania. 47Wszyscy zaś, którzy Go słuchali, byli zdumieni bystrością Jego umysłu i odpowiedziami.
48Na ten widok zdziwili się bardzo, a Jego Matka rzekła do Niego:
«Synu, czemuś nam to uczynił? Oto ojciec Twój i ja z bólem serca szukaliśmy Ciebie».
49Lecz On im odpowiedział: «Czemuście Mnie szukali? Czy nie wiedzieliście, że powinienem być w tym, co należy do mego Ojca?» 50Oni jednak nie zrozumieli tego, co im powiedział.
51 Potem poszedł z nimi i wrócił do Nazaretu; i był im poddany. A Matka Jego chowała wiernie wszystkie te wspomnienia w swym sercu. 52Jezus zaś czynił postępy w mądrości, w latach i w łasce u Boga i u ludzi.
Refleksja nad tekstem
I. Wprowadzenie
Perykopę o znalezieniu Jezusa w świątyni poprzedza perykopa o Jego ofiarowaniu w świątyni (2, 22-40), a po niej następuje tryptyk wprowadzający do publicznej działalności Jezusa: misja Jana Chrzciciela (3, 1-20); chrzest Jezusa (3, 21-22) łącznie z Jego genealogią (3, 23-28) oraz kuszenie Jezusa (4, 1-13).
Z literackiego punktu widzenia perykopa o znalezieniu Jezusa w świątyni jawi się jako „dodatek” do historii dzieciństwa Jezusa. A to dlatego, że wcześniejsze opowiadanie zostało dobrze zakończone wzmianką o powrocie św. Rodziny do Nazaretu, gdzie „Dziecię rosło i nabierało mocy, napełniając się mądrością, a łaska Boża spoczywała nad Nim” (2, 39-40). Perykopa nie wymaga żadnego uzupełnienia przed publiczną działalnością również dlatego, że brakuje paralelnego opowiadania w historii dzieciństwa Jana Chrzciciela. Św. Łukasz umieścił to opowiadanie z jednej strony w celu utworzenia inkluzji (klamry) z początkiem Ewangelii Dzieciństwa (zapowiedź narodzin Jana Chrzciciela miała miejsce w świątyni i znalezienie Jezusa też nastąpiło w świątyni), a z drugiej strony, by zapowiedzieć wielką podróż „teologiczną” Jezusa do Jerozolimy, gdzie miał umrzeć na krzyżu jako prorok eschatologiczny (9, 51 - 19, 27). Właśnie Jerozolima znajduje się w centrum myśli teologicznej Łukasza tak w Ewangelii, jak i w Dziejach Apostolskich. W niej Bóg zrealizował swoją zbawczą wolę dotyczącą wszystkich ludzi ujawnioną w Starym Testamencie: „(...) tak jest napisane: Mesjasz będzie cierpiał i trzeciego dnia zmartwychwstanie; w imię Jego głoszone będzie nawrócenie i odpuszczenie grzechów wszystkim narodom, począwszy od Jerozolimy”, a apostołowie są tego świadkami (Łk 24, 46-48). Oni mają, po otrzymaniu mocy Ducha Świętego, świadczyć o tym „w Jerozolimie i w całej Judei, i w Samarii, i aż po krańce ziemi” (Dz 1, 8). To podkreślenie roli Jerozolimy i świątyni ma miejsce także w perykopie o znalezieniu w Jezusa w świątyni. Ku nim zmierza ruch opowiadania i od nich bierze początek coś nowego, innego: Święta Rodzina wstępuje do Jerozolimy na Święto Paschy, Maryja i Józef spostrzegają nieobecność Jezusa podczas zstępowania w kierunku Nazaretu, szukając Jezusa wstępują z powrotem do Jerozolimy. Jezus znaleziony w świątyni ukazuje się Maryi i Józefowi w inny, niezrozumiały dla nich sposób, co sprawia, że Maryja, po powrocie (zstąpieniu) do Nazaretu zachowuje w sercu to wydarzenie (Łk 2, 19, 51).
Ten ruch uwydatniają w pewien sposób niedopowiedzenia i przeskoki myślowe, np.: a) brak wzmianki o przebiegu świąt, które były celem pielgrzymki św. Rodziny do Jerozolimy; b) niezauważone przez Maryję i Józefa nieobecności Jezusa przed wyruszeniem w drogę powrotną do Nazaretu; c) początek poszukiwań dopiero po jednym dniu drogi; d) znalezienie Jezusa po trzech dniach w świątyni wśród nauczycieli; e) zdziwienie rodziców; f) niezrozumienie słów Jezusa przez Rodziców; g) wzmianka o życiu św. Rodziny w Nazarecie. W obrębie tego ruchu punktem centralnym jest pytanie Maryi o „dlaczego”, skierowane do Jezusa po znalezieniu Go w świątyni oraz Jego odpowiedź o konieczności bycia w tym, co należy do Ojca, podczas gdy Maryja ma na myśli Józefa jako ojca. Ten swoisty dialog między Matką a Synem ukazuje niezrozumienie (konflikt), które potem zostanie złagodzony przez wzmiankę o posłuszeństwie Jezusa oraz o wiernym zachowywaniu przez Maryję wspomnień o tym zdarzeniu. Patrząc całościowo na to opowiadanie - biorąc szczególnie pod uwagę jego bohaterów i ich reakcje - odnosi się wrażenie, że ma się przed oczyma jakieś streszczenie wielkiej podróży Jezusa do Jerozolimy, w czasie której naucza i czyni cuda; spotyka się też ze niezrozumieniem uczniów i rodziny oraz dyskutuje z uczonymi w Piśmie i autorytetami żydowskimi, przez które zostanie ostatecznie odrzucony i wydany na śmierć krzyżową, lecz trzeciego dnia zmartwychwstanie.
Samo opowiadanie o znalezieniu w świątyni można podzielić następująco: wprowadzenie (2, 41-45); znalezienie (2, 46-50); zakończenie (2, 51-52). Słowa Maryi wprowadzone przez: „a Jego Matka rzekła do Niego”, które są przedmiotem niniejszej katechezy, znajdują się w głównej części opowiadania. Tę część charakteryzuje wzrost napięcia, które osiąga szczyt właśnie w kontraście słownym między Matką a Synem. W celu poprawnego odczytania tegoż kontrastu musimy przyjrzeć się nieco uważniej całemu opowiadaniu.
II. Pogłębienie
- Rodzice Jego chodzili co roku do Jerozolimy na Święto Paschy. Gdy miał lat dwanaście, udali się tam zwyczajem świątecznym – Obchód Paschy, Pięćdziesiątnicy i Święto Namiotów ściągał corocznie do Jerozolimy wielu pielgrzymów, gdyż zgodnie z nakazem Prawa: „Trzy razy w roku winien zjawić się każdy twój mężczyzna przed Panem, Bogiem swoim (Wj 23, 17). Ten, kto mieszkał daleko udawał się do Jerozolimy tylko jeden raz. Obowiązek pielgrzymowania do Jerozolimy obejmował każdego mężczyznę od 13 roku życia. Jezus udał się wraz z rodzicami na pielgrzymkę do Jerozolimy, by świętować Paschę, gdy miał lat 12, a więc rok wcześniej niż to przewidywało Prawo. Także Maryja pielgrzymowała, choć jako kobieta nie musiała tego czynić. Święta Rodzina czyniła więc więcej niż wymagało tego Prawo. Jezus był prowadzony do Jerozolimy, by stał się „Synem Prawa” (Bar micwa), tzn. osobą dorosłą zdolną przestrzegać przepisów Prawa Mojżeszowego. Potem całe Jego życie będzie jedną wielką pielgrzymką, w czasie której będzie ukazywał ludziom biednym i zagubionym oblicze Boga dobrego i miłosiernego, i którą zakończy spożyciem Paschy (por. 22, 15).
- Kiedy wracali po skończonych uroczystościach, został Jezus w Jerozolimie, a tego nie zauważyli Jego Rodzice. Przypuszczając, że jest w towarzystwie pątników, uszli dzień drogi i szukali Go wśród krewnych i znajomych. Gdy Go nie znaleźli, wrócili do Jerozolimy szukając Go – Po zakończonym Święcie Paschy Jezus nie udał się w drogę powrotną wraz z Rodzicami do Nazaretu, lecz pozostał w Jerozolimie. Maryja i Józef zauważyli Jego nieobecność dopiero po jednym dniu drogi powrotnej. Oni zgubili syna! Co prawda dla bezpieczeństwa pielgrzymi łączyli się w grupy i dlatego Rodzice mogli myśleć, że chłopiec mógł znajdować się w grupie (wśród krewnych). Jednak, jak to było możliwe, że przed ruszeniem w drogę, nie pamiętali o Nim, nie zauważyli, że został w Jerozolimie, nie sprawdzili jego obecności? Św. Łukasz nie interesuje się tymi szczegółami. On chce przygotować czytelnika na trzy dramatyczne dni rozłąki i na pełne zatroskania pytania Maryi, a dalej na misterium paschalne Jezusa w Jerozolimie i Jego pełne objawienie się. W tym świetle należy widzieć całą akcję poszukiwawczą Józefa i Maryi. Oni nie znaleźli Go wśród krewnych według ciała, gdyż prawdziwymi Jego krewnymi są ci, „którzy słuchają słowa Bożego i wypełniają je” (Łk 8, 21). Nie znaleźli Go także wśród znajomych, gdyż Jego tajemnica, którą zna tylko Ojciec, jest zakryta "przed mądrymi i roztropnymi, a [objawiona tylko] prostaczkom” (Łk 10, 21). Szukanie kogoś bez skutku przekształca się w trwogę (strach), tak jak to miało miejsce w przypadku kobiet, które nie znalazły ciała Pana w grobie, gdyż szukały wśród umarłych Tego, który był żywy. Nie można zatem znaleźć Pana, jeśli szuka się Go w oparciu o ludzką logikę („według ciała”), i w dodatku oddalając się, tak jak uczniowie z Emaus, od Jerozolimy. Aby Go znaleźć trzeba zmienić kierunek i wrócić tam, gdzie On pozostał, trzeba wstąpić znowu do Jerozolimy.
- Dopiero po trzech dniach odnaleźli Go w świątyni, gdzie siedział między nauczycielami, przysłuchiwał się im i zadawał pytania. Wszyscy zaś, którzy Go słuchali, byli zdumieni bystrością Jego umysłu i odpowiedziami - Nie było zapewne rzeczą łatwą znalezienie kogoś w Jerozolimie liczącej wówczas ok. 50.000 stałych mieszkańców, a cóż dopiero w czasie wielkich pielgrzymek, kiedy to ta liczba prawie się podwajała. Św. Łukasz jednak nad tym się nie zatrzymuje. Dla niego jest ważnym, że Rodzice znaleźli Go po trzech dniach. Wyrażenie „trzy dni” ma tu na względzie chronologię ogólną, tzn. wskazuje na czas nieobecności Jezusa i zarazem na czas szukania Go przez Rodziców. W tej wzmiance, patrząc od strony szukających, można dopatrzeć się pewnej aluzji do „szukania” Jezusa przez niewiasty wśród umarłych i odkrycie pustego grobu trzeciego dnia po Jego śmierci (Łk 24, 1-11) i do spotkania uczniów z Emaus ze Zmartwychwstałym „na trzeci dzień, jak się to stało” (Łk 24,21). W każdym z tych przypadków „szukanie” Jezusa prowadzi do znalezienia Go w innym „stanie”, przekraczającym oczekiwania szukających: wśród nauczycieli w świątyni, nieobecnego w grobie, nierozpoznanego, który najpierw wyjaśnia Pisma i potem łamie chleb. Miejscem znalezienia Jezusa przez Rodziców jest świątynia, punkt docelowy ich pielgrzymki i poszukiwań. Potem na zakończenie publicznej działalności będzie ona miejscem intensywnego nauczana Jezusa po wypędzeniu przekupniów (Łk 19, 45-46), miejscem gdzie „każdego dnia nauczał” (Łk 19, 47) i miejscem codziennego nauczania i dysputy z arcykapłanami, uczonymi w Piśmie i starszymi (Łk 20), miejscem, do którego przychodził codziennie i nauczał od rana do wieczora, aż do nadejścia dnia Jego Paschy (21, 37). Wreszcie świątynia stanie się także miejscem gromadzenia się apostołów po wniebowstąpieniu Jezusa, na którym wielbili oni i błogosławili Boga (Łk 24, 53). W scenie znalezienia Jezus jest przedstawiony wśród nauczycieli jako słuchacz zainteresowany sprawami Boga, biorący aktywny udział w wykładzie: „przysłuchiwał się i zadawał pytania”. Św. Łukasz nie ma jednak wcale zamiaru przedstawić tu Jezusa jako nadzwyczajnego dziecka odznaczającego się niezwykłą „bystrością umysłu”. Dla niego ważna jest sama dyskusja Jezusa z rabinami, którzy wykorzystywali święta, by uczyć pielgrzymów przepisów Prawa. Ta dyskusja jest zapowiedzią nieustannej konfrontacji Jezusa z nimi w czasie publicznej działalności. Osiągnie ona swój punkt kulminacyjny w Jerozolimie, gdzie będą miały miejsce najpierw próby usunięcia Jezusa: „uczeni w Piśmie i arcykapłani chcieli Go koniecznie dostać w swoje ręce (20,19), a potem Jego wydanie i męczeńska śmierć na krzyżu (22, 47 - 23, 55).
- Na ten widok zdziwili się bardzo, a Jego Matka rzekła do Niego: «Synu, czemuś nam to uczynił? Oto ojciec Twój i ja z bólem serca szukaliśmy Ciebie» - Widok Jezusa przysłuchującego się rabinom i zadającego im pytania wywołał u Rodziców zdziwienie, które w przeciwieństwie do zachwytu obecnych, wynika raczej z niezrozumienia, z zaskoczenia. Wskazują na to słowa Maryi. Ona zwraca się do Niego używając słowa „syn” („dziecko”), podkreślając więzy krwi, posiadanie władzy rodzicielskiej nad Nim i odpowiedzialności za Niego. Do tej pory Jezus nie uczynił niczego, o czym by ona i Józef nie wiedzieli. Teraz jednak postąpił samodzielnie, zaskoczył ich tą nową sytuacją. Oni nagle odkryli w Nim kogoś innego, którego do tej pory nie znali i to właśnie sprowokowało pytanie Maryi o „dlaczego”. Papież Jan Paweł II w czasie audiencji ogólnej 15 stycznia 1997 odnosząc się do „dlaczego” Maryi powiedział: „Tu można usłyszeć owo «dlaczego» wielu matek, którym dzieci przysparzają cierpienia, tu można usłyszeć echo wielu pytań, które powstają w sercu każdego człowieka w momencie doświadczenia”. W tym „dlaczego” Maryi, oprócz pytania o przyczynę postąpienia Jezusa, jest także zawarty ból związany z poszukiwaniami: „ojciec Twój i ja z bólem serca szukaliśmy ciebie”. Maryja używając wyrażenia „ojciec Twój” ma wyraźnie na myśli Józefa, z którym była zaślubiona. Wymienienie go wskazuje na jedność poglądu z nim odnośnie postąpienia Jezusa. Dziwne, że Maryja nazywa go ojcem. Ona jakby zapomniała to wszystko, co jej zostało powiedziane odnośnie Jezusa podczas zwiastowania, nawiedzenia Elżbiety i to, co przeżyła w Betlejem oraz podczas ofiarowania Jezusa w świątyni. Zwiastowanie z całą pewnością nie ujawniło Maryi wszystkich implikacji związanych z faktem jej niezwykłego macierzyństwa. Teraz od tego momentu upłynęło dwanaście lat, w ciągu których wszystko stało się zwyczajne, normalne, codzienne i oni przyzwyczaili się do Jezusa, który rósł i nabierał mocy „a łaska Boża spoczywała nad Nim” (Łk 2, 40). On był ich dzieckiem i oni funkcjonowali jak każda normalna rodzina. Być może widok Jezusa wśród nauczycieli przypomniał to wszystko, co im zostało o Nim powiedziane w zdarzeniach związanych z Jego narodzeniem i to ich teraz w jakiś sposób zaskoczyło. Choć w ciągu trzech dni nic Mu się nie stało i dał sobie sam doskonale radę, to jednak „ból serca” związany z zaginięciem i szukaniem był silniejszy od radości znalezienia. Oni Go szukali jako syna związanego z nimi więzami naturalnego pokrewieństwa, a nie jako Syn Bożego, Syna Najwyższego (Łk 1, 32. 35). Ten rodzaj szukania Jezusa prowadzi do „bolesnego niezrozumienia”.
- Lecz On im odpowiedział: «Czemuście Mnie szukali? Czy nie wiedzieliście, że powinienem być w tym, co należy do mego Ojca?» – Są to pierwsze słowa wypowiedziane przez Jezusa w ogóle. Składają się na nie dwa dość szorstkie w tonie pytania, które są Jego odpowiedzią na słowa Maryi. Pierwsze z nich jest wyrazem ubolewania z powodu całego zamieszania i niepotrzebnego zatroskania Rodziców („szukali Go z bólem serca”). Stawiając to pytanie Jezus jakby pytał samego siebie: jak to możliwe, że jeszcze nie zrozumieli, że Jego szczególne powołanie prowadzi Go gdzie indziej. Ten aspekt dochodzi do głosu wyraźnie w drugim pytaniu: Jego miejsce jest „w tym, co należy do mego Ojca”. Nie ma On przy tym na myśli Józefa, lecz Ojca, który jest w niebie. Jest to jedyny tekst w którym Jezus w obecności Józefa nazywa Boga Ojcem. Nie pozostaje bez znaczenia, że w Ewangelii św. Łukasza pierwszym słowem Jezusa jest Ojciec. Potem będzie wychwalał w hymnie Ojca za to, że objawia się prostaczkom (Łk 10, 21-22) i wreszcie zwróci się do Niego, kiedy wisząc na krzyżu odda w Jego ręce swego ducha (Łk 23, 36). Jezus musi być w tym „co należy do Ojca”. To wyrażenie, niezależnie od odcienia znaczeniowego (można go bowiem też rozumieć w sensie: „być w domu mojego Ojca”, „być w sprawach mojego Ojca”, lub „być przy moim Ojcu”), podkreśla radykalność synowskiego posłuszeństwa i oddania się Jezusa Ojcu. On przyszedł na świat, by przez posłuszeństwo i miłość doprowadzić wszystkich do poznania Ojca. To właśnie „muszę” wobec Ojca skłania Go do oddalenia się od swojej ziemskiej rodziny i pozostania w Jerozolimie. On słucha tego co mówi Ojciec i wypełnia Jego wolę, stając się sam Słowem Ojca, a ten kto słucha tegoż słowa i wypełnia je jest Jego uczniem. Słowo Boże i jego praktyka stanowią kryterium tworzenia wspólnoty mesjańskiej wokół Jezusa.
- Oni jednak nie zrozumieli tego, co im powiedział. Jest to nie tylko reakcja na objawienie tożsamości Jezusa („Syn Ojca niebieskiego”), a tym samym na rozróżnienie między ojcem ziemskim a Ojcem niebieskim, ale także jakieś nawiązanie do tego, co zostało powiedziane poprzednio w w. 2, 43, że Rodzice nie zauważyli tego, że Jezus pozostał w Jerozolimie. Maryja i Józef gubiąc Jezusa nie rozumieli, że jako Syn musi należeć do Ojca niebieskiego, musi być w tym, co należy do Niego, musi pełnić Jego wolę. Oni zgubili ich syna „ziemskiego” po to, by „znaleźć” w Nim Syna Bożego. Niezwykłe wybranie Maryi nie wiązało się z jednorazowym i całkowitym objawieniem tajemnicy Jezusa Chrystusa. Maryja i Józef, podobnie jak w uczniowie Jezusa wszystkich czasów, będą stopniowo dochodzili do „zrozumienia” pełnej tożsamości Jezusa i do wiary w Niego, słuchając Jego słowa i dając się przez nie prowadzić, zawłaszcza w chwilach niezrozumienia.
- Potem poszedł z nimi i wrócił do Nazaretu; i był im poddany. A Matka Jego chowała wiernie wszystkie te wspomnienia w swym sercu. Jezus zaś czynił postępy w mądrości, w latach i w łasce u Boga i u ludzi. Mamy tu do czynienia z trzema stwierdzeniami, które wystąpiły już we wcześniejszych epizodach Ewangelii Dzieciństwa (2, 39; 2, 19; 2, 40), i które prowadzą do rozładowania napięcia mocno wyczuwalnego w swoistym dialogu Matki i Syna.
Stwierdzenie, że „był im poddany” jest nabrzmiałe znaczeniowo i wskazuje na postawę Jezusa wobec rodziców wypływającą z zachowania czwartego przykazania. On po ujawnieniu swej tożsamości i ustaleniu priorytetu pełnienia woli Ojca niebieskiego, podejmuje swoje obowiązki wypływające z naturalnych więzi, prowadząc życie ukryte w Nazarecie jako „syn cieśli”.
Następne stwierdzenie: „zachowała wiernie wszystkie te wydarzenia w swoim sercu”, wysuwa ponownie Maryję na pierwszy plan i przywołuje na pamięć opis jej reakcji po odejściu pasterzy od żłóbka, którzy oznajmili to, co im zostało objawione przez anioła: „zachowywała wszystkie te sprawy i rozważała je w swoim sercu” (2, 19). Ta reakcja Maryi widziana w świetle pytania: „kim będzie to dziecię?”, które zadawali sobie ci wszyscy, którzy słyszeli opowiadanie o narodzinach Jana Chrzciciela i okolicznościach z nimi związanych (1, 65-66), jest wyraźnie ukierunkowana na przyszłość. Maryja zastanawiając się na tym, kim będzie jej Syn, jest więc otwarta na to wszystko, co odnośnie Niego usłyszała od pasterzy. W przypadku zakończenia opowiadania o znalezieniu Jezusa w świątyni, u podłoża reakcji Maryi znajdują się wydarzenia dla niej bolesne i niezrozumiałe, które sprawiły, że znalazła się w polu napięcia między utratą Syna a Jego znalezieniem w zupełnie nowej roli, między jej tradycyjną religijnością wyrażającą się nader gorliwym przestrzeganiem Prawa a postawieniem pod znakiem zapytania przez jej Syna rabinicznej interpretacji Prawa, między Jezusem Synem Ojca niebieskiego a „synem cieśli”. Wydarzenia z dzieciństwa stanowią więc także dla Maryi tajemnicę, która będzie się jej stopniowo ujawniała dzięki słuchaniu słowa Bożego i jego praktykowaniu. Ona przez „wierne zachowywanie w sercu” będzie stopniowo przechodzić od niezrozumienia do zrozumienia. Św. Łukasz ukazuje więc Maryję na koniec historii dzieciństwa nie tylko jako Matkę, lecz przede wszystkim jako uczennicę wgłębiającą się krok po kroku w misterium Jezusa. To misterium ujawni się jej - podobnie jak i wszystkim, którzy słuchają i wypełniają słowo Boże - w całej pełni w wydarzeniach paschalnych. W tym kontekście nie dziwi fakt, że Ewangelista przedstawiając na początku Dziejów Apostolskich stan gminy jerozolimskiej zaraz po wniebowstąpieniu Jezusa podkreśla, że Apostołowie „trwali jednomyślnie na modlitwie razem z niewiastami, Maryją, Matką Jezusa, i Jego braćmi” (Dz 1, 12-14). Ten aspekt Maryi jako uczennicy zauważa także św. Augustyn, który w Kazaniu 25 stwierdza: „Najświętsza Maryja w doskonały sposób wypełniła wolę Ojca. Dlatego ważniejszą sprawą było dla Maryi, że stała się uczennicą Chrystusa, niż to, że była matką Chrystusa (...) jest błogosławiona, ponieważ słuchała słowa Bożego i strzegła go (...). Bardziej strzegła prawdy w sercu niż ciała w łonie (...). Być w sercu, znaczy więcej niż być w łonie. Maryja jest święta i błogosławiona. Ale Kościół bardziej. Dlaczego? Bo Maryja jest cząstką Kościoła (...). Pan jest Głową, cały zaś Chrystus, to zarazem Głowa i Ciało”.
Ostatnie stwierdzenie zakończenia perykopy odnosi się do Jezusa: czynił postępy w mądrości, w latach i w łasce u Boga i u ludzi. W tej nocie św. Łukasz zaznacza, że możliwości intelektualne Jezusa stawały się coraz bardziej adekwatne do obfitości łaski udzielonej Mu przez Ojca Niebieskiego jako Synowi Umiłowanemu. Możemy przypuszczać, że osoby, które się z Nim stykały podziwiały Go coraz bardziej za Jego przymioty naturalne i moralne.
WnioskiZ analizy słów Maryi, przytoczonych przez św. Łukasza w opowiadaniu o znalezieniu dwunastoletniego Jezusa w świątyni, wynika, że:
· zostały one wypowiedziane, także w imieniu św. Józefa, po znalezieniu Jezusa w świątyni przysłuchującego się nauczycielom wyjaśniającym przepisy Prawa;
· są one punktem szczytowym swoistego niezrozumienia między nimi a Jezusem, który po zakończeniu pielgrzymki pozostał w Jerozolimie bez ich wiedzy. Kiedy odkryli Jego nieobecność po jednym dniu drogi powrotnej w do Nazaretu, wszczęli poszukiwania najpierw wśród krewnych i znajomych, a gdy one nie odniosły skutku, wrócili do Jerozolimy, gdzie po trzech dniach znaleźli Go w świątyni wśród nauczycieli;
· bezpośrednią przyczyną ich wypowiedzenia było zdziwienie, niezrozumienie wywołane widokiem Syna „dyskutującego” z nauczycielami odnośnie ich wykładni Prawa;
· „dlaczego” Maryi ma na względzie tak powód pozostania Jezusa w Jerozolimie, i jak Jego dyskusję z nauczycielami. „Bolesne poszukiwanie” odpowiedzi na nie zaprowadziło Maryję i Józefa z powrotem do świątyni, gdzie znaleźli Go w zupełnie nowej, dotąd nieznanej im roli. Niewykluczone, że kryje się w nim także jakieś upomnienie rodzicielskie, którego jednak św. Łukasz wyraźnie nie podkreśla;
· Jezus, w odpowiedzi na „dlaczego” Maryi, wskazuje Rodzicom na swą tożsamość: to nie św. Józef jest Jego ojcem, lecz Ojciec, który jest w niebie, i ma swój priorytet, którym jest pełnienie woli Ojca. To „muszę być” wzywa Jezusa do opuszczenia swojej rodziny i czynienie tego, co nakazuje Mu Ojciec. Do powyższej deklaracji Jezus wróci potem w czasie publicznej działalności podkreślając, że do Jego rodziny należą ci, którzy słuchają słowa Bożego i je wypełniają – pełnią wolę Ojca. A więc nie więzy krwi (ludzkie kategorie), lecz pełnienie woli Ojca niebieskiego decyduje o pokrewieństwie z Nim i pozwala na odkrycie Jego Synowskiej tożsamości;
· Maryja i Józef nie zrozumieli słów Jezusa. To „niezrozumienie” wskazuje na tajemniczość słowa Jezusa, które wzywa do medytacji, do „zachowywania w sercu”. Odzwierciedla ono w jakiś sposób trudność każdego wierzącego przywiązanego do pewnych schematów religijnych w odnalezieniu się w jakieś nowej sytuacji, w której Bóg ujawnia mu w inny i nieznany dotąd sposób. Ta sytuacja staje się wezwaniem do zrewidowania tych schematów, do oczyszczenia swego obrazu Boga, do odkrycia kim naprawdę jest dla niego Jezus;
· Maryja wiernie zachowywała w sercu tak słowa odpowiedzi Jezusa, jak i pamięć o tym wydarzeniu. Ciągła pamięć o nich, stawianie tych słów przed oczyma, sprawi, że Maryja powoli, krok po kroku, przez ich rozważanie i wgłębianie się jak uczennica, będzie okrywała ich sens aż do ich odsłoniony przez wydarzenia paschalne.
Przyczynki do aktualizacji1. Analiza słów Maryi w perykopie Znalezienia wykazała, że po „zaginięciu” Jezusa, Rodzice szukali dialogu z Synem. Czy szukam dialogu z Bogiem w każdej sytuacji? Czy szukam dialogu z innymi, zwłaszcza w trudnych i bolesnych sytuacjach? Czy szukam dialogu z członkami mojej rodziny? Może go unikam, udaję, że nie widzę „zagubienia się” dziecka, męża, żony, kogoś mi bliskiego, bo tak mi jest wygodniej, bo mam swoje problemy, bo chcę mieć spokój? Czy zrywam dialog z kimś, kto jest mi niewygodny, kto jest inny, kto nie akceptuje moich planów i mojego działania?
2. Miejscem wypowiedzenia słów Maryi jest świątynia. Czy świątynia, modlitwa i liturgia są punktem wyjścia, przygotowaniem dla moich słów? Czy w słowach Pisma św. znajduje natchnienie dla moich słów?
3. „Dlaczego” Maryi odsłania cały ogrom napięcia między oczekiwaniami i zapatrywaniami Rodziców a postępowaniem i priorytetami Syna. Czego oczekuję od moich dzieci? Czego oczekuję od moich rodziców, od innych? Czy moje oczekiwania względem innych nie są czasem zbyt wygórowane, egoistyczne? Czego oczekuję od Boga, od Jezusa? Może oczekuję, by Bóg był tylko na moje usługi, na każde zawołanie?
4. Maryja i Józef nie zrozumieli tego, co im Jezus powiedział. Czy podejmuję trud słuchania i rozumienia słowa Bożego w liturgii czy w osobistej lekturze? Czy umiem je odnieść do swojego życia? Może przechodzę nad nimi do porządku dziennego uważając, że i tak ich nigdy nie zrozumiem? Co robię, by je zrozumieć?
5. Maryja zachowywała (wiernie) całe to zdarzenie i słowa Jezusa w sercu. Czy zachowuję w sercu, rozważam usłyszane lub przeczytane słowo Boże odnosząc je do własnego życia, albo też codzienna krzątanina, pośpiech, tysiące spraw sprawiają, że o nich zapominam? Czy chociaż raz w ciągu tygodnia wracam myślą do słowa Bożego usłyszanego w czasie liturgii niedzielnej?
6. Maryja, która dialoguje z Synem i rozważa Jego słowa, jest w opinii św. Łukasza nie tylko Matką Jezusa, ale także Jego uczennicą, która krok po kroku dochodzi do zrozumienia Jego misterium. Jakie są moje zapatrywania na osobę Maryi? Czy widzę w niej wzór ucznia słuchającego i zachowującego słowo Boże? A może stawiam ją ponad Chrystusa ze względu na odczucie jej matczynej bliskości?
7. Atmosfera życia św. Rodziny w Nazarecie przyczyniała się do wzrostu intelektualnego i duchowego Jezusa. Jaka atmosfera panuje w mojej rodzinie? Czy bycie w tym, co należy do Boga jest w mojej rodzinie priorytetem? Czy panuje w niej otwartość, zaufanie i wzajemne poszanowanie?
* Panie Ty oświeciłeś nasze umysły i pozwoliłeś skupić się nad tekstem perykopy o Znalezieniu Jezusa w świątyni. Spraw, abyśmy szukali Cię, tak jak Maryja i Józef, a po znalezieniu zadawali Ci pytania, zastanawiali się nad tym co do nas mówisz i wiernie zachowywali w sercu, tak jak Maryja, wszystko to, co dotyczy Ciebie i w ten sposób odkrywali krok po kroku kim naprawdę Jesteś i w jaki sposób mamy być w tym co należy do Ojca Twojego i naszego. Który żyjesz i królujesz na wieki wieków. Amen.
Georg