2017-03-23
W Nim bowiem wybrał nas przez założeniem świata, abyśmy byli święci i nieskalani przed Jego obliczem. Z miłości przeznaczył nas dla siebie jako przybranych synów przez Jezusa Chrystusa, według postanowienia swej woli, ku chwale majestatu swej łaski, którą obdarzył nas w Umiłowanym (Ef 1, 4-6).
To, że człowiek jest istotą całkowicie wolną wewnętrznie stanowi sens i podstawę planu Boga-Miłości, który stwarza ludzi z miłości i pragnie, aby Mu miłością odpowiedzieli. Chce też, aby miłowali się nawzajem. Czy istnieje miłość bez wolności? Czy można kogoś do niej zmusić? Np. tak długo go torturować, aż powie, że nas kocha? Absurdalne, a nawet straszne i dodatkowo wcale nie była by to szczera miłość. Miłość to wolna decyzja. Nie jesteśmy więc marionetkami na scenie Bożego teatru, ale autonomicznymi jednostkami powołanymi do wspólnoty z Bogiem.
Można jednak zapytać – skoro Bóg z całkowitą pewnością wie, czy w ostateczności odpowiem Mu na Jego zaproszenie do wspólnoty miłości, to czy naprawdę jestem wolny? Czy ta Boża wiedza nie determinuje mojego losu, a ja nie mam na niego wpływu?
Na dość prostym przykładzie, który pozwolę sobie zacytować, zobrazował to ks. dr Michał Kaszowski: „Patrząc z okna mojego mieszkania, widzę, że jakaś osoba idzie w kierunku wykopanego rowu, którego jednak nie dostrzega. Krzyczę więc do niej, żeby zmieniła kierunek, bo spotka ją nieszczęście, ale ona nie słucha i ciągle zbliża się do rowu. Patrząc z wysokości mojego piętra, w pewnym momencie dochodzę do przekonania, że nieszczęsny przechodzień z pewnością wpadnie do wykopanego rowu. Moja znajomość jego losu nie oznacza jednak, że to ja stałem się przyczyną jego nieszczęścia. Nie ja przecież strąciłem go do rowu, lecz wpadł do niego sam, dlatego że z uporem przeciwstawiał się wszelkim dobrym radom. Moje przewidywanie nieszczęścia przechodnia nie pozbawiło go wolności osobistej”[1].
Boża wszechwiedza nie powoduje i nie determinuje naszych decyzji oraz uczynków. W przeciwnym wypadku Boży plan, stworzenie i zbawienie nie miałyby żadnego sensu.
Ten wniosek prowadzi jednak do jeszcze jednego pytania: czy w takim razie Bóg „nakręcił” mechanizm zwany wszechświatem, zna jego losy i spokojnie czeka, aż „to wszystko się skończy”? Niezupełnie, a raczej zupełnie nie. Największą i najważniejszą ingerencją Boga w ludzką egzystencję jest wcielenie i odkupienie. Już stwarzając człowieka wieczny Bóg wiedział, że to dla nas zrobi! Właśnie dlatego, że Bóg zna wszystkie nasze kroki i zaplanował każdego z nas, jeszcze zanim się narodziliśmy, zaplanował też wszelkie możliwe sposoby, aby nie naruszając naszej wolności nakierować nas na drogę, która doprowadzi nas do odpowiedzi na Jego miłość. Tą nieustanną Bożą działalność nazywamy Opatrznością. Ona pragnie naszej miłości. Jesteśmy wolni. Wolni do miłości.
Ty wiesz, kiedy siadam i wstaję.
Z daleka przenikasz moje zamysły,
widzisz moje działanie i mój spoczynek
i wszystkie moje drogi są Ci znane.
Choć jeszcze nie ma słowa na języku:
Ty, Panie, już znasz je w całości.
Ty ogarniasz mnie zewsząd
i kładziesz na mnie swą rękę.
Zbyt dziwna jest dla mnie Twa wiedza,
zbyt wzniosła: nie mogę jej pojąć.
Gdzież się oddalę przed Twoim duchem?
Gdzie ucieknę od Twego oblicza?
Gdy wstąpię do nieba, tam jesteś;
jesteś przy mnie, gdy się w Szeolu położę.
Gdybym przybrał skrzydła jutrzenki,
zamieszkał na krańcu morza:
tam również Twa ręka będzie mnie wiodła
i podtrzyma mię Twoja prawica.
Jeśli powiem: "Niech mię przynajmniej ciemności okryją
i noc mnie otoczy jak światło":
sama ciemność nie będzie ciemna dla Ciebie,
a noc jak dzień zajaśnieje:
<mrok jest dla Ciebie jak światło>.
Ty bowiem utworzyłeś moje nerki,
Ty utkałeś mnie w łonie mej matki.
Dziękuję Ci, że mnie stworzyłeś tak cudownie,
godne podziwu są Twoje dzieła.
I dobrze znasz moją duszę,
nie tajna Ci moja istota,
kiedy w ukryciu powstawałem,
utkany w głębi ziemi.
Oczy Twoje widziały me czyny
i wszystkie są spisane w Twej księdze;
dni określone zostały,
chociaż żaden z nich [jeszcze] nie nastał.
Katarzyna Kłysik