Święto Chrztu Pańskiego - 12.01.2014
2014-01-09
„Wtedy
Mu ustąpił”. Jedno zdanie, a wyraża tak wiele. W trzech
słowach ukryta jest istota pokornej postawy chrześcijańskiej: "Nie czyń
tak, jak ty chcesz, ale jak chce Bóg". Zrób miejsce dla Niego, ustąp, zgódź się, przyjmij Jego wolę..., bo "[z nią się] zawsze zgadzać trzeba!".
CZYTAJ!
Mt
3, 13-17
Jezus przyszedł z Galilei nad Jordan do Jana,
żeby przyjąć chrzest od niego. Lecz Jan powstrzymywał Go, mówiąc: «To ja
potrzebuję chrztu od Ciebie, a Ty przychodzisz do mnie?». Jezus mu odpowiedział: «Pozwól teraz, bo tak
godzi się nam wypełnić wszystko, co sprawiedliwe». Wtedy Mu ustąpił. A gdy Jezus został ochrzczony, natychmiast
wyszedł z wody. A oto otworzyły Mu się niebiosa i ujrzał Ducha Bożego
zstępującego jak gołębicę i przychodzącego na Niego. A głos z nieba mówił: «Ten
jest mój Syn umiłowany, w którym mam upodobanie».
ROZWAŻ!
Co
mnie dziś dotyka w tekście Ewangelii? Albo: Co mi się podoba, co mnie inspiruje w tym Słowie? Co mnie pociąga? Dlaczego mnie pociąga? - pyta papież Franciszek w kontekście metody
lectio divina (zob.
Evaneglii gaudium nr 153).
Pokora. Tak. Niesamowita pokora Jezusa i Jana Chrzciciela. Na ustach współczesnych ludzi
słowo „pokora” raczej się nie pojawia. W kontekście okresu
Bożego Narodzenia wiele mówi się o pokorze Maryi, Józefa i Jezusa, o pokornych pastuszkach czy
wreszcie o pokornym hołdzie złożonym Dziecięciu przez Mędrców ze Wschodu. W mediach
pojawiają się informacji o kolejnych zaskakujących gestach papieża Franciszka, pełnych prostoty, zwyczajności, pokory [właśnie]. Wszystko
to jest piękne i wartościowe. Pytam jednak siebie samego: Co tak naprawdę oznacza być pokornym?
Jezus przyszedł nad Jordan, by
przyjąć chrzest od Jana: „Lecz Jan
powstrzymywał Go, mówiąc: «To ja potrzebuję chrztu od Ciebie, a Ty przychodzisz
do mnie?»” – czytamy w Ewangelii. Oto spotkanie dwóch postaw: pokory
Jezusa i pokory Jana Chrzciciela. Bóg-Człowiek uniża samego siebie, "ogołocił samego siebie (...), stając się podobnym do ludzi" (Flp 2, 7n). A prorok zdaje sobie sprawę, że nie jest godzien, by ochrzcić „Baranka
Bożego, który gładzi grzechy świata”. Owo „powstrzymywanie się” jest wyrazem jego pokory, jego uniżenia się przed
Jezusem – Mesjaszem.
Jezus mimo wszystko chce
przyjąć chrzest, i Jan ustępuje, jest posłuszny, jest sługą. Złamał się? Nie wytrzymał presji? Czy bał się
Jezusa? Nie. Jan okazał się człowiekiem pokornym. Pokora - to nie jest permanentne
uniżanie siebie, graniczące z jakoś formą błazenady, sztucznego poddaństwa czy
chęci niezdrowego przypodobania się innej osobie. Pokora - to stanięcie w
prawdzie wobec siebie samego i wobec Pana Boga. Jan zdał sobie sprawę, że w oczach Jezusa jest godny, by wypełnić posługę przed Bogiem. „Pozwól teraz, bo tak godzi się nam wypełnić
wszystko, co sprawiedliwe” – przekonuje Jezus.
Skoro sam Bóg-Człowiek chce przyjąć chrzest, to jakaż musi być ranga tego sakramentu? Chrzest Jezusa w Jordanie uchodzi za wyraz Jego chęci upodobnienia się do grzeszników (Mt 3, 14n), których winy bierze na siebie. Oto najwyższy stopnień uniżenia - pokory! Stąd też od samego początku Kościół udziela chrztu w "imię Jezusa" (Dz 2, 38; 8, 16; 10, 48; 19, 5), tzn. z myślą o powiązaniu z Jezusem i z Jego mocą jako Pana i Zbawiciela (1 Kor 10, 2; Ef 4, 5).
A w nas
czasem tak mało pokory! Pokory, rozumianej jako uznanie własnej wartości. Jezus
przyjmując ludzką naturę, ukazuje jej godność i wartość (por. Rdz 1, 27). W całej swej pokorze i
prawdziwym uniżeniu scena chrztu pokazuje, że w znaku chrzcielnym to człowiek zostaje wywyższony - staje się "nowym stworzeniem" (2 Kor 5, 17).
Jan Chrzciciel jest więc pierwszym świadkiem tajemnicy nowego życia w Chrystusie. Nie idzie za swoim - ludzkim rozumowaniem, lecz Bożej woli poddaje samego siebie i swoją misję. Odkrywa tym samym, że chrzest nie jest tylko znakiem nawrócenia, lecz znakiem jedności wszystkich tych, którzy są powołani do życia tym samym życiem co Chrystus (zob. Ga 3, 27).
Stanąć w prawdzie wobec samego
siebie, wobec Jezusa i Jego misji, którą chrzest nad Jordanem
oficjalnie rozpoczyna, to szczególny wyraz pokory, bez cienia kłamstwa,
udawania, grania kogoś innego. W tym kontekście warto pytać:
- Czy potrafię spojrzeć na siebie z pełną
akceptacją, afirmacją samego siebie?
- Czy ulegam pokusie myślenia o sobie tylko w
negatywnych aspektach, pomniejszając wartość siebie jako człowieka – dziecka
Bożego?
- Jak staram się realizować cnotę pokory, opierając swoje życie na
prawdzie, nie próbując „układać” życia Panu Bogu czy narzucać Mu swojego zdania?
MÓDL SIĘ!
O
Synu Ojca jedyny,
Zrodzony dla nas z Dziewicy,
Twój chrzest, jak rosa ożywcza,
Uświęca wszystkich wierzących.
Przyszedłeś
z nieba, Najwyższy,
Przyjmując postać człowieka,
By nas Twą śmiercią odkupić,
I dać nam pełnię radości.
Wysłuchaj,
Zbawco, łaskawie,
Modlitwy swoich wyznawców,
Napełnij serca światłością,
Co Boże życie nam daje.
(z hymnu I Nieszporów Święta
Chrztu Pańskiego).
ŻYJ SŁOWEM!
Spróbuj
dziś wypisać sobie na kartce wszystkie Twoje zalety i w rachunku sumienia
szczerze Bogu podziękuj za to, kim jesteś. O ile to możliwe wykorzystaj, którąś
z zalet dla dobra bliźniego.
Łukasz Waligóra
fot. miejsce chrztu nad Jordanem. jk