2015-02-13
Jezus surowo mu przykazał i zaraz go odprawił ze słowami: „Uważaj, nikomu nic nie mów, ale idź, pokaż się kapłanowi i złóż za swe oczyszczenie ofiarę, którą przepisał Mojżesz, na świadectwo dla nich”.
Lecz on po wyjściu zaczął wiele opowiadać i rozgłaszać to, co zaszło, tak że Jezus nie mógł już jawnie wejść do miasta, lecz przebywał w miejscach pustynnych. A ludzie zewsząd schodzili się do Niego.
Są takie chwile, kiedy dociera do naszej świadomości prawda, że wszyscy jesteśmy odpowiedzialni za dzieło Kościoła, a więc za jego ewangelizację w której mamy swój udział. Wtedy szukając dróg własnego działania pytamy się o to, co jest ważniejsze: doświadczać osobiście działania Jezusa i ją przeżywać w swoim serc, dostrzegając wielkie dzieła, które nam „Pan uczynił” (por. Ps 111), czy też pójść i głosić dzieła Bożego działania i w ten sposób ewangelizować wszystkich na wszelkich możliwych areopagach świata?
Żeby na to pytanie odpowiedzieć wpierw trzeba zrozumieć zamysł Jezusa z niedzielnego fragmentu Ewangelii.
W teologii biblijnej mówi się o „sekrecie mesjańskim” który Jezus realizował do momentu, kiedy wszystko miało się objawić, że On jest Mesjaszem (zob. J. Salij, „W drodze” 8/2007). Dlatego Jezus zakazywał np. złym duchom mówić kim On jest (por. Mk 3, 11; Łk 4, 41). Podobnie Jezus nie pozwalał opowiadać o cudach, które dokonały się dzięki Jego działaniu. Tak właśnie było w przypadku uzdrowionego z trądu, ale także w przypadku uzdrowienia głuchoniemego (por. Mk 7, 36), czy uzdrowionego w szabat (Mt 12, 16), ale również w przypadku wskrzeszenia córki Jaira (por. Mk 5, 43; Łk 8, 56). Kiedy spoglądamy na wszystkie przypadki uzdrowień, to powiemy, że przecież były głoszeniem prawdy, że Jezus jest Kimś wyjątkowym, że jest Mesjaszem, bo przez Niego dzieją się cuda, których nikt jeszcze nigdy nie widział. Na jaką więc okazję ogłoszenia tajemnicy mesjańskiej czekał Jezus? Przecież ludzie w tych momentach widzieli w Nim wysłańca Bożego i mówili, np. w momencie wskrzeszenia młodzieńca z Nain, że „wielki prorok powstał” (Łk 7, 14), albo że „Ten prawdziwie jest prorokiem, który miał przyjść na świat” (J 6, 14). Podobnie był pod Cezareą Filipową, kiedy Jezus zabronił nawet swoim uczniom mówić kim On jest. Zupełnie podobnie było po doświadczeniu przemienienia na górze Tabor. Czy Jezus wybrał swoich uczniów do tego, aby milczeli? Czy nie wybrał dwunastu aby głosili Ewangelię całemu światu? A dodatkowym kłopotem w zrozumieniu zamysłu Jezusa są te słowa, kiedy wyraźnie nakazał im, aby poszli do Jana Chrzciciela i opowiadali mu o tym, co widzieli i co słyszeli, że „niewidomi wzrok odzyskują, chromi chodzą, trędowaci doznają oczyszczenia, głusi słyszą, umarli zmartwychwstają, ubogim głosi się Ewangelię” (Łk 7, 22).
Jaki był w tym zamysł Jezusa Chrystusa?
Jezus pragnie by Jego Ewangelia była głoszona, ale głosić może ją tylko ten, kto ma o On właściwe wyobrażenie, kto Go rozumie w Prawdzie, kto widzi Jezusa już w żłóbku betlejemskim w perspektywie krzyża, kto wszystko przeżywa w perspektywie Jego miłości. Dlatego Jezus zabraniał mówić, bo widział, że sam Piotr wiele jeszcze nie rozumie, dopóki nie stanął na dziedzińcu przy ognisku w momencie zaaresztowania Jezusa. Piotr był jeszcze zamknięty na perspektywę krzyża. Podobnie nie rozumieli Jezusa i Jego nauczania synowie Zebedeusza, którzy mieli co najmniej dziwne rozumienie Królestwa Bożego. A nawet po zmartwychwstaniu nie mogła do uczniów dotrzeć prawda, że misją Jezusa było wyzwolenie z grzechu i śmierci oraz obdarzenie nas życiem wiecznym. Wszystko stało się jasne i zrozumiałe dopiero w momencie zesłania Ducha Świętego. Wtedy dopiero, kiedy sami głęboko żyli kerygmatem, kiedy go przeżywali codziennie na nowo, dopiero wtedy stali się świadkami i uczestnikami dzieła Chrystusowej ewangelizacji.
Czy nowa ewangelizacja świata, o której we współczesnej dobie wiele się mówi, nie potrzebuje takich właśnie ewangelizatorów, którzy rozgłaszają, bo wcześniej nauczyli się milczeć?
Skoro uczniowie Jezusa musieli przejść tak długą drogę, żeby móc pójść i głosić Ewangelię w całej Prawdzie, to co dopiero ów uzdrowiony trędowaty o który czytamy w Ewangelii. Jak musiał być daleko od głębokiego rozumienia tajemnicy Jezusa. Poszedł i rozgłaszał dzieło, które się dokonało, które odmieniło jego życie, ale jego opowieść może stała się tylko dziełem sensacji, która szybko mija. Te wieści nie do wiary mogły być przekazywane, przeinaczane, a nawet mogły być manipulowane w pokusie złego celu. Tymczasem Jezusowi chodziło o duchową dojrzałość, którą pozyskuje się u boku Jezusa, ale która jest sprawdzona w doświadczeniu życia wiernego Jezusowi od początku do końca, w głębokim rozumieniu miłości i zespoleniu tajemnicy naszego życia z tajemnicą życia Jezusa Chrystusa.
Można głosić Jezusa jako część historii i o Nim opowiadać.
Można zapraszać innych wezwaniami Jezusowej Ewangelii.
Można dawać świadectwo, co Jezus uczynił dla mnie.
Można też innych pouczać o tym czego Jezus pragnie dla nich.
To mogą być owocne dzieła, jeśli wpierw inni dostrzegą w nas, że świadomie realizujemy zamysł Jezusa Chrystusa na wzór św. Jana „myśmy poznali i uwierzyli miłości, jaką Bóg ma ku nam, Bóg jest Miłością” (1 J 4, 16).
MÓDL SIĘ!
Benedykt XVI, Orędzie przed ŚDM w Rio
Jezu, jedyny
Pasterzu Twojej owczarni,
Ty, który wezwałeś nas wszystkich,
aby uczynić nas rybakami ludzi,
spraw, abyśmy stali się odpowiedzialni
za misję, nam powierzoną.
Otwórz nam horyzonty całego świata,
spraw, byśmy potrafili usłyszeć
nieme błagania wielu braci,
którzy w ciemnościach Ciebie szukają,
prosząc o światło prawdy i gorącą miłość.
Poprzez Twoją drogocenną Krew,
wylaną za nas i dla zbawienia wszystkich,
pozwól nam odpowiedzieć
na Twoje wezwanie w taki sposób,
abyśmy mogli Ci ofiarować
cały świat zewangelizowany.
Błagamy Cię o to za wstawiennictwem Maryi,
Twojej i naszej Matki, której zawierzamy tę naszą modlitwę. Amen.
ŻYJ SŁOWEM!
Przed rozpoczęciem okresu Wielkiego Postu trwają w wielu kościołach całodzienne adoracje Najświętszego Sakramentu. Znajdź chwilę czasu, aby w ciągu tych trzech dni adoracji znaleźć przynajmniej raz chwilę czasu na trwanie w obecności Jezusa Chrystusa i na nowo dostrzec dar Jego miłości, daru i zadania. Jeśli nie masz jeszcze obranego postanowienia wielkopostnego, to zastanów się nad tym, czy Twoje postanowienie nie może być związane z codziennym trwaniem w darze Słowa Bożego?
ks. Franciszek Koenig