2015-08-19
Zebrali się u Jezusa faryzeusze i
kilku uczonych w Piśmie, którzy przybyli z Jerozolimy. I zauważyli, że
niektórzy z Jego uczniów brali posiłek nieczystymi, to znaczy nie umytymi
rękami. Faryzeusze bowiem i w ogóle Żydzi, trzymając się tradycji starszych,
nie jedzą, jeśli sobie rąk nie obmyją, rozluźniając pięść. I gdy wrócą z rynku,
nie jedzą, dopóki się nie obmyją. Jest jeszcze wiele innych zwyczajów, które
przejęli i których przestrzegają, jak obmywanie kubków, dzbanków, naczyń
miedzianych. Zapytali Go więc faryzeusze i uczeni w Piśmie: «Dlaczego Twoi
uczniowie nie postępują według tradycji starszych, lecz jedzą nieczystymi
rękami?».
Odpowiedział im: «Słusznie prorok Izajasz powiedział o was, obłudnikach, jak jest napisane: „Ten lud czci mnie wargami, lecz sercem swym daleko jest ode mnie. Ale czci na próżno, ucząc zasad podanych przez ludzi”. Uchyliliście przykazanie Boże, a trzymacie się ludzkiej tradycji». Potem przywołał znowu tłum do siebie i rzekł do niego: «Słuchajcie Mnie, wszyscy i zrozumiejcie. Nic nie wchodzi z zewnątrz w człowieka, co mogłoby uczynić go nieczystym; lecz co wychodzi z człowieka, to czyni człowieka nieczystym. Z wnętrza bowiem, z serca ludzkiego pochodzą złe myśli, nierząd, kradzieże, zabójstwa, cudzołóstwa, chciwość, przewrotność, podstęp, wyuzdanie, zazdrość, obelgi, pycha, głupota. Wszystko to zło z wnętrza pochodzi i czyni człowieka nieczystym».
Każdego z nas drażni powierzchowność i bylejakość. Jezus demaskuje je w spotkaniu z faryzeuszami. Sprowokowany uwagami uczonych w Piśmie, dotyka ponadto jeszcze poważniejszego problemu, jakim jest obłuda. Zewnętrzna poprawność, przykrywająca nieuczciwość i kombinowanie, jest obrzydliwością w oczach Bożych. Duchowym spojrzeniem Jezus obejmuje głębię serca równie jasno jak esteci – wrażliwi na piękno – zewnętrzny wygląd. Jako mądry Nauczyciel zwraca uwagę na zgodność tego co wewnątrz z tym co na zewnątrz. Może rodzić się pytanie, czy oznacza to, że paląca matka nie może zwrócić uwagi dziecku, które zaczyna sięgać po papierosy? Taki wniosek byłby oczywiście fałszywy. Ale też każdy intuicyjnie wyczuwa, iż napomnienie takiej matki może być bardzo łatwo podważone i osłabione przez dziecko.
Nasze ludzkie słabości nie powinny nas zniechęcać w rozwoju, staraniu i zabieganiu o coś więcej niż do tej pory. W tym jednak staraniu nie tak ważne jest to, co zobaczą inni, w porównaniu z tym, co naprawdę we mnie się dzieje.
Palący człowiek być może podejmuje kilkakrotne nieudane próby rzucenia i zmaga się ze swoim nałogiem. Pracuje nad wzmocnieniem swojej woli i modli się, aby Bóg wspomagał go w jego słabości. Wówczas słowa upomnienia, które kieruje do dziecka, brzmią autentyczne, ponieważ palacz może zaświadczyć jak bardzo trudnym jest pozbycie się nałogu i lepszym jest odrzucenie pokusy już na początku. Jeśli jednak ktoś nie pracuje nad sobą i nie walczy ze swoją słabością, a przed innymi udaje kogoś kim nie jest, wymądrzając się przy okazji i udzielając rad jak to należy unikać tytoniu, staje się żałosny i zasługuje na użyty przez Jezusa tytuł obłudnika (w. 6).
Zatem, jak dbamy o nasze ciało, tak powinniśmy dbać o naszą duszę. Tak, jak czytamy słowa ludzkie w gazetach, tak powinniśmy czytać Słowo Boże w Biblii. Tak, jak dbamy o zewnętrzny wygląd, tak powinniśmy dbać o wewnętrzny rozwój. Jeśli bowiem dbamy o zewnętrzny wizerunek, to tym bardziej powinniśmy dbać o to jak widzi nas Bóg.
MÓDL SIĘ!
Boże, daj mi mądrą równowagę między duszą a ciałem, wiecznością a teraźniejszością, między ambicjami a możliwościami oraz między tym, co myślą o mnie inni, a tym, co myślę o sobie sam. Daj mi, proszę, Ducha rozwagi i odwagi, bym nie podejmował się tego, co przekracza moje siły, ale walczył z wszystkim, co powinienem w sobie zmienić. Daj też, by największą moją radością było podobać się Tobie na ziemi i w niebie.
Każdego dnia w tym tygodniu przyjrzyj się jak w minionym dniu patrzyło na ciebie otoczenie (znajomi, rodzina, przyjaciele) i jak wpływało to na twoje zachowanie.