2015-10-14
Jakub i Jan synowie Zebedeusza zbliżyli się do Jezusa i rzekli: Nauczycielu, chcemy, żebyś nam uczynił to, o co Cię poprosimy. On ich zapytał: Co chcecie, żebym wam uczynił? Rzekli Mu: Daj nam, żebyśmy w Twojej chwale siedzieli jeden po prawej, drugi po lewej Twej stronie. Jezus im odparł: Nie wiecie, o co prosicie. Czy możecie pić kielich, który Ja mam pić, albo przyjąć chrzest, którym Ja mam być ochrzczony? Odpowiedzieli Mu: Możemy. Lecz Jezus rzekł do nich: Kielich, który Ja mam pić, pić będziecie; i chrzest, który Ja mam przyjąć, wy również przyjmiecie. Nie do Mnie jednak należy dać miejsce po mojej stronie prawej lub lewej, ale [dostanie się ono] tym, dla których zostało przygotowane. Gdy dziesięciu [pozostałych] to usłyszało, poczęli oburzać się na Jakuba i Jana. A Jezus przywołał ich do siebie i rzekł do nich: Wiecie, że ci, którzy uchodzą za władców narodów, uciskają je, a ich wielcy dają im odczuć swą władzę. Nie tak będzie między wami. Lecz kto by między wami chciał się stać wielkim, niech będzie sługą waszym. A kto by chciał być pierwszym między wami, niech będzie niewolnikiem wszystkich. Bo i Syn Człowieczy nie przyszedł, aby Mu służono, lecz żeby służyć i dać swoje życie na okup za wielu.
A tym czasem Papież przypomina, że misje dotyczą wszystkich chrześcijan, wszystkich diecezji i parafii, instytucji i organizacji kościelnych (RMis 2). Tzn., że każdy z nas - i my jako wspólnota parafialna - jesteśmy wezwani do działalności misyjnej. Liczba tych ludzi, którzy nie znają Chrystusa i nie należą do Kościoła stale wzrasta, a od końca Soboru niemal się podwoiła. Dla tej ogromnej liczby ludzi (...) oczywista jest nagląca potrzeba misji (RMis 3).
Współcześnie dużo się mówi o nowej ewangelizacji. Na zakończenie trzeciej pielgrzymki do Ojczyzny Jan Paweł II w czasie homilii na Placu Defilad powiedział: „Polska, Ojczyzna nasza, potrzebuje ewangelizacji, podobnie jak inne kraje Europy”. Nie jesteśmy więc od innych lepsi. Papież powiedział to w czasie Mszy św., podczas której błogosławił krzyże misyjne; posyłając misjonarzy i misjonarki na cały świat. Papież sugerował – nie zapomnijcie, że wy jesteście i krajem misyjnym i potrzebującym ewangelizacji. Było to wylanie kubła zimnej wody na nasze gorące głowy; przypomnijmy sobie tamte dni; wszyscy byliśmy dumni z wiary naszego ludu, z gromadzących się masowo wiernych na szlakach pielgrzymki. Jakże często słyszało się słowa: „U nas jest wspaniale, głęboka wiara ludzi, to nie zgniły Zachód. Nawet mamy Papieża Polaka”. Dlaczego nie usłyszeliśmy słów Ojca św. o ewangelizacji Polski.
Kiedy w latach czterdziestych XX wieku ukazała się we Francji książka pt. „Francja krajem misyjnym”, to biskup Paryża – kard. Suhard, czytając to płakał. Nam sam Ojciec św., który zna Polskę na wylot, powiedział, że jesteśmy krajem misyjnym, nikt jednak nie płakał. Wręcz przeciwnie wszyscy się śmiali i bili brawo, które odbiło się echem od Ściany Wschodniej i szło dalej. Nikt nie podjął wezwania Papieża! Tysiącletni Kościół okazał się niedojrzały. Wzgardziliśmy głosem Najwyższego Pasterza. Może dlatego tak łatwo można go dzisiaj - na tej ziemi – obrażać, kpić z niego.
Jesteśmy krajem misyjnym. Wokół nas – w katolickiej Polsce - jest coraz więcej takich ludzi, którzy nie znają Boga, którzy żyją tak jakby Boga nie było. Dlatego właśnie nam, jak św. Pawłowi, została dana ta łaska: ogłosić poganom Dobrą Nowinę - niezgłębione bogactwo Chrystusa (Ef 3,8).
Jak ksiądz to sobie wyobraża: czy mam iść i nawracać swoich sąsiadów w bloku, opowiadać im o Jezusie, o tym, że On umarł i zmartwychwstał dla zbawienia wszystkich ludzi.
Dlaczegóż by nie! Właśnie i tobie i mnie: została dana ta łaska: ogłosić poganom Dobrą Nowinę: Jezus żyje i oferuje ci niebo.
Jezus też był w drodze do Jerozolimy, nauczał o różnych ważnych kwestiach życia codziennego - o nierozerwalności małżeństwa, błogosławił dzieci, mówi o tym, jak trudno bogatemu wejść do królestwa Bożego, zapowiedział swoją mękę i zmartwychwstanie - to wszystko bezpośredni kontekst szalonej prośby braci Jakuba i Jana, by "zasiąść u boku Jezusa w chwale [nieba]" (10,37).
Mistrz mówi im: "Nie wiecie, o co prosicie. Czy możecie pić kielich, który Ja mam pić...?". Czy jesteście gotowi na wszystko, na prześladowanie, wyśmianie, męczeństwo, śmierć... dla wiary?
Zapowiada im męczeństwo: "Kielich, który Jam mam pić, będziecie pić..." (10,39). Rzeczywiście wszyscy apostołowie - oprócz Jana - oddadzą życie, poniosą śmierć męczeńską. Jakub oddał życie jako męczennik. Jan pozostał jako świadek. Nawet Piotr będzie o niego pytał: "Panie, z co z nim?". Jezus odpowie: To moja sprawa. "Ty pójdź za Mną" (por. J 21,20-23).
Każdy ma swoją misję! Każdy ma swój zakres służby w Kościele i społeczeństwie.
Wezwanie do nowej ewangelizacji łączy się w jednej misji Kościoła z wezwaniem do działalności misyjnej (RMis 2. 24. 33). Mamy odnowić w sobie nowy zapał misyjny, ma nastąpić misyjne przeobrażenie Kościoła, mamy robić raban - wyjść na zewnątrz, Kościół "wyruszający w drogę" jest Kościołem otwartych drzwi, aby dotrzeć do ludzkich peryferii... - przekonuje papież Franciszek w adhortacji o głoszeniu Ewangelii w dzisiejszym świecie (Evangelii gaudium nr 19-49).
A jeśli wstydzisz się głosić Jezusa - żyj tak, by spotykający cię współczesny neopoganin rozpoznał w tobie Jego odbicie. Zapewne łatwiej jest mówić o Jezusie niż świadczyć o Nim.
Misje to
służba, to ofiara i wyrzeczenie, to uniżenie, bardzo często kielich goryczy męki, prześladowania, odrzucenia, upokorzenia, a nawet śmierci. Dzisiaj jest to szczególnie widoczne w wielu krajach, gdzie chrześcijanie są naprawdę niewolnikami... sługami... najmniejsi.
Marek Ewangelista opowiada najczęściej o konkretnych czynach Jezusa. Rzadko przytacza Jego wielkie programowe słowa, które znajdujemy u Mateusza i Łukasza. Dziś jednak nie zrezygnował z przytoczenia wzniosłej wypowiedzi Jezusa: „Albowiem Syn Człowieczy nie przyszedł, aby Mu służono, lecz żeby służyć i dać swoje życie na okup za wielu” (10,45).
W jakich okolicznościach Jezus wypowiada te słowa? Wypowiada je wtedy, kiedy chce upomnieć apostołów: "Także wy jesteście sługami". Jakub i Jan zabiegali o pierwsze „teki ministerialne” w królestwie Bożym; to pierwsi „karierowicze” w Kościele. Tymczasem być uczniem Jezusa — to znaczy: "być powołanym do służby"; "zajmować ostatnie miejsca".
Co konkretnie znaczy „być powołanym do służby”? Znaczy: świadomie i jednoznacznie przejść od postawy zaborczej, skoncentrowanej na własnych planach, na własnej osobie, do postawy skierowanej na innych; chcę być dla – chcę służyć - gotów jest dać życie. Apostołowie później to zrozumieją, „wpiją kielich męczeństwa” – oddadzą życie za Mistrza.
A może uwiłem sobie już wygodne „gniazdko”, mam swoje „miejsce” po lewicy lub prawicy. "Wierzę – i dajcie mi święty spokój".
W czasie każdej Mszy św. Jezus przychodzi do nas, „żeby służyć i dać swoje życie”. On zaprasza nas do stołu, staje się Chlebem. „Trwajmy [zatem] mocno w wyznawaniu wiary (...) Przybliżmy się z ufnością do tronu łaski, abyśmy otrzymali miłosierdzie i znaleźli łaskę dla [uzyskania] pomocy w stosownej chwili” (Hbr 4,16).