2016-01-08
Chrzest
Pana Jezusa – Chrzest Polski – mój chrzest.
Przeżywana w tym roku 1050 rocznica chrztu Polski sprawia, że trzeba nam wyjątkowo inaczej przeżyć Niedzielę Chrztu Pańskiego. Dzień ten oprócz przypomnienia sobie wydarzenia chrztu Pana Jezusa w Jordanie powinien być dniem wdzięcznego spojrzenia na przyjęty przez nas chrzest święty i przemyślenia jakie powinny być tego konsekwencje. Chrzest święty otworzył przecież przed nami nowe możliwości i nową perspektywę, której nie można zastąpić inną niż ta, która jest nam dana w Jezusie Chrystusie.
CZYTAJ!
Łk 3, 15-16. 21-22
Gdy lud oczekiwał z napięciem i wszyscy snuli domysły w sercach co do Jana, czy nie jest on Mesjaszem, on tak przemówił do wszystkich: „Ja was chrzczę wodą; lecz idzie mocniejszy ode mnie, któremu nie jestem godzien rozwiązać rzemyka u sandałów. On chrzcić was będzie Duchem Świętym i ogniem”.
Kiedy cały lud przystępował do chrztu, Jezus także przyjął chrzest. A gdy się modlił, otworzyło się niebo i Duch Święty zstąpił na Niego w postaci cielesnej niby gołębica, a z nieba odezwał się głos: „Tyś jest mój Syn umiłowany, w Tobie mam upodobanie”.
ROZWAŻ!
Jeden z największych teologów niemieckich XX wieku Karl Rahner (1904–1984) wypowiedział kiedyś bardzo odważne słowa o swoim kraju: „żyjemy w kraju pogańskim z chrześcijańską przeszłością i z chrześcijańskimi reliktami”. Dotyczyło to Niemiec, a dotyczyć może to także każdego innego kraju Zachodniej Europy, gdzie zdecydowaną większość stanowią ludzie ochrzczeni w Kościele katolickim lub protestanckim. Kiedyś przez chrzest złączyli się z Chrystusem w Kościele, ale w doświadczeniu dobrobytu i zaangażowania się w swoje własne sprawy i możliwości zapomnieli o Bogu, który ich do końca umiłował w Jezusie Chrystusie. Świadczą o tym nie tylko dane statystyczne, ale także doświadczenie osób odwiedzających kraje tzw. Zachodu. Kiedyś kraje te będąc „pierwszym światem” zaistniały dzięki chrześcijaństwu, dzięki chrześcijańskiej kulturze, a dziś są niemal krajami misyjnymi. Dziś Europie potrzebna jest – jak mówił święty Jan Paweł II – nowa ewangelizacja.
Czy problem ten nie dotyczy także Polski i Polaków?
Dziś w liturgii Kościoła wspominamy chrzest Pana Jezusa. On przecież nie potrzebował chrztu, a jednak przyjął go, aby wszystkim pokazać, że chrzest jest ważnym momentem życia. Dla Jezusa Chrystusa moment chrztu stał się momentem rozpoczynającym mesjańską działalność: głoszenie Dobrej Nowiny, a więc Ewangelii i wypełnienie paschalnego misterium męki, śmierci i zmartwychwstania. W ten sposób spełniły się słowa proroka Izajasza, które zostały nam przypomniane w dzisiejszym pierwszym czytaniu: „On z mocą ogłosi prawo, nie zniechęci się, ani nie załamie, a jego pouczenia wyczekują wyspy, stał się przymierzem dla ludzi, światłością dla narodów, Tym, który otworzył oczy niewidomym i wyprowadził wszystkich, którzy do tej pory mieszkali w ciemności” (Iz 42, 1-4.6-7).
Oto my jesteśmy nierozerwalnie złączeni z Jezusem Chrystusem przez chrzest święty. Nasze związanie się z Jezusem Chrystusem nie jest dla nas ograniczeniem, zabraniem nam wolności, zniewoleniem, ale wybawieniem, ocaleniem, wejściem w przestrzeń życia. Jednak okazuje się, że ten dar złączenia z Chrystusem o wiele bardziej cenią sobie chrześcijanie z krajów, które przyjęli chrzest kilkadziesiąt lat temu i gdzie ludzie przyjmują chrzest już w wieku dojrzałym, niż my, którzy darem chrześcijaństwa cieszymy się od wieków a w osobistą więzią z Jezusem Chrystusem niemal od zarania naszego życia. Warto dla przykładu spojrzeć na życie i świadectwo św. Benedykty od krzyża – Edyty Stein, która pochodząc z żydowskiej rodziny około 20 roku życia utraciła wiarę. Studiowała we Wrocławiu germanistykę, historię, psychologię, a potem filozofię w Getyndze. Została naukowcem, wybitnym filozofem. Doktorat zdała z wynikiem celującym. Została asystentką na uniwersytecie we Fryburgu. Jednak mając 31 lat cudownie odkrywa piękno wiary chrześcijańskiej – Jezusa Chrystusa – Prawdę. Zdecydowała się na przyjęcie chrztu. Od tej pory jej życie nabrało zupełnie innego wymiaru. Odkrywa Jezusa Chrystusa tak do głębi, że po 11 latach od przyjęcia chrztu pozostawia „świat” i wstępuje do Karmelu. Obiera niebanalną drogę życia. Wciąż na nowo odkrywa mądrość krzyża, by wreszcie jako dojrzała i mądra kobieta, pokorna siostra karmelitanka, licząc 51 lat umrzeć w obozie koncentracyjnym dzieląc krzyż cierpienia wraz tysiącami niewinnych. Dla niej chrzest był początkiem cudownej drogi świadectwa danego Jezusowi Chrystusowi.
A czym dla nas jest chrzest święty? Początkiem cudownej drogi, czy też mało wnoszącym w życie obrzędem?
Jesteśmy przecież ludźmi ochrzczonymi, podobnie jak nasi bliscy, krewni, znajomi. Większość naszego społeczeństwa to przecież ludzie ochrzczeni. Co zatem możemy powiedzieć o naszym narodzie, o naszym społeczeństwie katolickim, o życiu religijnym w naszych miastach, w naszej parafii, w naszych rodzinach?
Nie trzeba wiele mówić, bo sami widzimy co się dzieje wokół nas, ilu wiernych ochrzczonych przychodzi do kościoła by uczestniczyć w niedzielnej Mszy św., ile rodzin przezywa niedzielę jako święto, ile rodzin przyjmuje kapłana w czasie odwiedzin kolędowych. Dla niektórych z nas jest to powód bólu, kiedy problem dotyka waszej rodziny, własnych dzieci, wnuków, które choć ochrzczone to jednak Chrystusa zepchnęły na margines życia. Czy nas czeka ostatecznie to samo, że o Polsce będziemy mogli powiedzieć – używając słów Karla Rahnera – że żyjemy w kraju pogańskim z chrześcijańską jedynie przeszłością i z chrześcijańskimi reliktami?
Co mamy wobec tego czynić? Narzekać? Usiąść i płakać? Iść nawoływać? Przyprowadzać do kościoła siłą? Nic podobnego. Pozostaje nam droga pokornej i cierpliwej misji, pięknego i bardzo potrzebnego świadectwa, droga własnej formacji duchowej i troski o umocnienie własnej wiary, droga niedzielnej Eucharystii i przeżywanej spowiedzi, droga codziennego wypełniania obowiązków i życiowego powołania, droga odważnego wyznawania Chrystusa w rodzinie, wobec współmałżonka, dzieci, synowej, zięcia, droga zachowania religijnych zwyczajów w rodzinie, jak modlitwa przed i po posiłku, droga sięgania po dobrą i ubogacającą lekturę, droga sumiennej pracy, droga przeżywania radości i smutków, ale wszystko zawsze w łączności z Jezusem Chrystusem.
Ojciec Święty Franciszek, któremu zlecona została misja prowadzenia Kościoła nie narzeka, ale modli się; nie płacze, ale idzie, pochyla się nad ludzkim cierpieniem i naucza. Choć troska o zbawienie człowieka spędza mu może sen z powiek, to jednak daje świadectwo. I nam potrzeba zupełnie tego samego.
Niech Twoje życie będzie z jednej strony oddaniem chwały Bogu, bo takim ma być od chwili przyjęcia chrztu świętego, a z drugiej strony Ty bądź „drogą” prowadzącą innych do Chrystusa.
Jakie jest rzeczywiste oblicze Twojej wiary?
MÓDL SIĘ!
Boże nasz Ojcze,
w roku jubileuszu Chrztu Polski
dziękujemy za łaskę wiary,
za Twoje wejście w dzieje każdego z nas i naszej Ojczyzny,
za łaskę, która nam nieustannie towarzyszy.
Ty jesteś Panem i Zbawicielem każdego z nas.
Pragniemy i prosimy,
abyś kierował całym naszym życiem
osobistym, rodzinnym i społecznym.
wołamy o Twoje dary i charyzmaty,
abyśmy mogli poznawać Prawdę,
kochać Kościół,
służyć braciom i siostrom miłością ofiarną
i odważnie głosić współczesnemu światu Dobrą Nowinę.
święci Patronowie naszej umiłowanej Ojczyzny,
wspierajcie nas swoim wstawiennictwem,
abyśmy dochowali wierności łasce chrztu świętego.
bądź uwielbiony,
w naszej historii,
teraz
i na wieki wieków.
Amen.
Jako odpowiedź na dar przyjętego chrztu świętego wyznaj w chwili osobistej modlitwy wiarę na wzór wyznania chrzcielnego:
Wierzę w Boga, Ojca wszechmogącego, Stworzyciela nieba i ziemi.Wierzę w Jezusa Chrystusa, Jego Syna jedynego, a mojego Pana, narodzonego z Maryi Dziewicy, umęczonego i pogrzebanego, który powstał z martwych i zasiada po prawicy Ojca.
Wierzę w Ducha Świętego, święty Kościół powszechny, obcowanie Świętych, odpuszczenie grzechów, zmartwychwstanie ciała i życie wieczne.
Taka jest wiara Kościoła i tak jest moja wiara, której wyznawanie jest moją chlubą w Chrystusie Jezusie, Panu naszym. Amen.
ks. Franciszek Koenig