2018-11-23
Ostatnia niedziela w kalendarzu liturgicznym. Gdy coś się kończy, wtedy skłonni jesteśmy do głębszych przemyśleń, trzeźwej refleksji. Jeden popadnie w melancholię, drugi w lęk, trzeci z nadzieją patrzył w przyszłość. Postawa chrześcijanina powinna być jednoznaczna. Czy jednak, patrząc na cierpiącego Jezusa, stojącego przed tchórzliwym Piłatem, nie ulegam wpływom tego świata?
ROZWAŻ!
Żyjemy w świecie przepełnionym obrazami. Uderzają nas one na każdym kroku: reklamy na ulicy, zdjęcia w smartfonie, masa szarżujących jak szalone propozycji, zachęt, podniet... Tak, wzrok jest moim najbardziej doświadczanym zmysłem. Zachęcam zatem do spojrzenia oczyma wyobraźni ("oczyma wiary") na obraz, który wydarzył się 2000 lat temu.
W komnacie
oświetlonej jedynie lichym światłem paru świec, dochodzi z okna wrzawa. Cóż tam
się dzieje? Hałas, rozgardiasz, atmosfera, która wydaje się jak balon, który
zaraz pęknie, a w pomieszczeniu jedynie dwie osoby – dostojny namiestnik (Piłat) i
godny pożałowania oskarżony (Jezus). Nie potrafią się porozumieć. Jeden myśli czysto po ludzku,
drugi - mówi o prawdzie (o Duchu Prawdy). W czym się nie zgadzają? W pojmowaniu "królestwa"! Wszystko
to dzieje się w prywatnej komnacie Piłata. Spróbujmy odgadnąć motyw działania Jezusa. Cóż,
prefekt rzymski wie, że musi zadowolić lud, zatem wyrok będzie – a jakże – na
niekorzyść oskarżonego. Czy musi taki być?
Dlaczego
zatrzymujemy się wewnątrz pretorium? Odsyłam tutaj do rozważań Drogi Krzyżowej abp
Fultona J. Sheena, który przyrównuje pretorium do mojego sumienia. Do mojego
sumienia! Piłat wie o Jezusie tyle, co mu wcześniej (bardzo starannie) zostało
przekazane przez "życzliwych"’. Brak mu osobistego doświadczenia. Ma wybór: uwolnić Jezusa, zwanego "Królem Żydowskim" lub wydać go na pożarcie motłochowi. Wychodzi więc do ludu, by podjąć decyzję.
Podobnie w pretorium mojego serca, w najintymniejszej komnacie sumienia (sanktuarium), dokonuję wyborów dobra i
zła. Codziennie! Wydaje mi się, że częściej odwracam się od niego, wstydzę się
Go. Król w koronie z ciernia, trzcina w ręce: "Oto człowiek" - ogłasza Piłat, czyż nie Bóg
Wszechmocny? Co wpływa na to, że moje wybory są tak drastycznie dalekie od
wyboru Jezusa w moim życiu? Zbytnio przyzwyczajam się do przyjemnego dla oka
spoglądania na króla w szczerozłotej koronie (z tego świata), a tak mało potrafię oddać się
Temu, który ma cierń na skroni.
Moje pretorium. Moje decyzje. Moje przyznanie się do Króla Życia... lub tchórzliwa ucieczka… Codzienny wybór należy przecież do mnie. Muszę dokonać jasnego wyboru, a zarazem pamiętać, że Jezus zapyta: "Czy to mówisz od siebie, czy też inni powiedzieli ci o Mnie?".
Warto zapytać jeszcze:
MÓDL SIĘ!
Jezu, Królu wieków, Ty codziennie stajesz przed moim pretorium, moimi "królewskimi’", moimi egoistycznymi wyborami. Proszę Cię, daj mi siłę, bym umiał codziennie wybierał Ciebie. Nieważne co mówi o Tobie świat, nieważne, jak kłamliwie mówi o Tobie człowiek. Świat Cię upokarza, zmusza, by nosić szaty głupca i trzymać w dłoni trzcinowe berło - na pośmiewisko. Pozwól mi wybierać tylko Ciebie, Króla Nieba! Jezu cichy i pokornego serca, uczyń serce moje według serca Twego.
ŻYJ SŁOWEM!
Postaraj się znaleźć czas na adorację - stań przed tronem Króla Wszechświata. Weź ze sobą dzisiejszy fragment Ewangelii. Porozmawiaj szczerze, na końcu tego roku kościelnego, o stanie swojego wewnętrznego pretorium (sumienia). Co udało ci się dokonać dobrego, a w czym nadal niedomagasz?
Damian Wieczorek