2018-12-31
W wyczuwalnej jeszcze bliskości Bożego Narodzenia, spójrzmy dziś na Maryję – Tą, która była najbliżej Jezusa od momentu Jego poczęcia.
Pasterze pospiesznie udali się do Betlejem i znaleźli Maryję, Józefa i Niemowlę, leżące w żłobie. Gdy Je ujrzeli, opowiedzieli o tym, co im zostało objawione o tym Dziecięciu. A wszyscy, którzy to słyszeli, dziwili się temu, co im pasterze opowiadali. Lecz Maryja zachowywała wszystkie te sprawy i rozważała je w swoim sercu. A pasterze wrócili, wielbiąc i wysławiając Boga za wszystko, co słyszeli i widzieli, jak im to było powiedziane. Gdy nadszedł dzień ósmy i należało obrzezać Dziecię, nadano Mu imię Jezus, którym Je nazwał anioł, zanim się poczęło w łonie Matki.
Dzisiejsza Ewangelia nakreśla scenę, którą dobrze znamy. Pasterze zostawiają swoje stada i w pośpiechu idą, może nawet biegną do Betlejem, żeby zobaczyć nowo narodzonego Zbawiciela. Gdy docierają do miejsca pobytu Świętej Rodziny, opowiadają o tym, co usłyszeli od anioła, po czym wracają do siebie wychwalając Boga. Maryja z Józefem zajmują się małym Jezusem, dbają także aby został On obrzezany, nadają Mu imię. Przypatrzmy się teraz poszczególnym bohaterom tej krótkiej, ale niezwyczajnej historii.
Pasterze pospiesznie udali się do Betlejem... (Łk 2,16) - czemu właściwie pasterze? Dlaczego to im ukazał się anioł? Faryzeusze uważali ich za nieczystych, rabini pogardzali tym zawodem jako pospolitym. Czy Bóg nie mógł swojego orędzia o nadchodzącym Zbawicielu przekazać komuś innemu? A jednak wybrał właśnie ten sposób. Dalszy ciąg wydarzeń potwierdza słuszność tego wyboru – pasterze nie zwlekają, z pośpiechem zostawiają to wszystko, czym się zajmowali, byleby tylko jak najszybciej być przy Zbawicielu.
W Izraelu, który w tamtym czasie, już od około 60 lat był poddany rzymskiej dominacji, czymś oczywistym były oczekiwania, że znajdzie się ktoś, kto przywróci narodowi wolność. Miał nim być oczekiwany od wieków Mesjasz. Pasterze nie znajdują jednak oczekiwanego króla, wielkiego wodza któremu podlega potężne wojsko, ale niepozorne, bezbronne, całkowicie zależne od rodziców Niemowlę. Jak bardzo musieli być otwarci na Boży głos w swoich sercach, że z taką radością i entuzjazmem potrafili przyjąć Tego, który przyszedł na świat w tak specyficzny sposób. W tym co małe, niepozorne, wręcz pospolite, potrafią dostrzec samego Stwórcę.
Bardzo podobnie do pasterzy zachowuje się Maryja. Tuż po Zwiastowaniu udaje się z pośpiechem (Łk 1,39) do Elżbiety, by uzyskać potwierdzenie słów archanioła. Z wielką też wdzięcznością, radością i uwielbieniem przyjmuje Boży plan, wyśpiewując słynne Magnificat (Łk 1, 46). Gdy spojrzymy na tekst dzisiejszej Ewangelii, to zauważymy, że Maryja występuje w samym jego centrum: Lecz Maryja zachowywała wszystkie te sprawy i rozważała je w swoim sercu (Łk 2,19). Ona nic nie mówi, nie robi niczego, co by zwróciło uwagę zgromadzonych. Robi jednak wszystko, by w centrum był Jezus; wie, że to On jest najważniejszy.
Maryja doświadczyła jednak o wiele więcej niż pasterze. Do Niej został posłany archanioł Gabriel (Łk 1,26). Tylko taki posłannik mógł Jej przekazać, że będzie Matką Syna samego Boga. Mógłby to być powód do dumy, nawet do myślenia o pewnej wyższości, ale Maryja stawia siebie najniżej, określając siebie jako służebnicę (dosłownie: niewolnicę) (Łk 1,38). I tą rolę Maryja podejmuje również w rozważanej scenie: jest obecna, dyspozycyjna, służy Dziecięciu. Choć miałaby wiele do powiedzenia to milczy, słucha uważnie tego co mówią przybyli pasterze... I rozważa to wszystko w sercu, stara się lepiej zrozumieć to, co jest tak bardzo niepojęte. Zapewne jest świadoma tego, że nie przeniknie tej tajemnicy, ale w modlitewnym skupieniu zgłębia sens słów i wydarzeń, by być bliżej Boga.
Podczas gdy pasterze wrócili do swoich zajęć, pełni radości i uwielbienia, Święta Rodzina również zajęła się codziennym życiem, oczekując na moment obrzezania Jezusa. Maryja w tym czasie zajmuje się Nim, tuli, nosi na rękach, przewija, wpatruje się w Niego, karmi, myje i pielęgnuje. Trzymając samego Boga w swoich rękach wciąż rozważa, wsłuchuje się w słowa Gabriela, Elżbiety, pasterzy... Słucha uważnie tego, co Bóg chce jej powiedzieć.
A jak my, w naszym zwykłym wydawałoby się życiu, możemy dostrzec Jezusa, być z Nim? Bierzmy przykład z pasterzy, prośmy o ich wstawiennictwo, byśmy z takim zapałem i radością szli za Bożym głosem. Przede wszystkim uczmy się od Maryi, wpatrujmy się w Nią, prośmy, aby to Ona była naszą Nauczycielką w drodze do Jezusa.
Maryjo, Ty rozważałaś w sercu wszystkie usłyszane od Boga słowa, bądź moją Przewodniczką i Nauczycielką w drodze do Jezusa. Amen.
Czasami próbujemy szukać Boga w wielkich wydarzeniach, cudownych znakach, niecodziennych uczuciach. Jak pokazuje dzisiejsza Ewangelia, On jest w naszej codzienności. Prośmy o to codziennie na modlitwie, abyśmy potrafili Go dostrzec. A Maryja niech będzie dla nas wsparciem i wzorem do naśladowania w tej drodze.