2020-08-08
Zaraz też przynaglił uczniów,
żeby wsiedli do łodzi i wyprzedzili Go na drugi brzeg, zanim odprawi tłumy. Gdy
to uczynił, wyszedł sam jeden na górę, aby się modlić. Wieczór zapadł, a On sam
tam przebywał.
Łódź zaś była już sporo stadiów oddalona od brzegu, miotana
falami, bo wiatr był przeciwny. Lecz o czwartej straży nocnej przyszedł do
nich, krocząc po jeziorze. Uczniowie, zobaczywszy Go kroczącego po
jeziorze, zlękli się myśląc, że to zjawa, i ze strachu krzyknęli.
Jezus
zaraz przemówił do nich: «Odwagi! Ja jestem, nie bójcie się!».
Na to
odezwał się Piotr: «Panie, jeśli to Ty jesteś, każ mi przyjść do siebie po
wodzie!».
A On rzekł: «Przyjdź!». Piotr wyszedł z łodzi, i krocząc po wodzie, przyszedł do Jezusa. Lecz na widok silnego wiatru uląkł się i gdy zaczął tonąć, krzyknął: «Panie, ratuj mnie!».
Jezus natychmiast wyciągnął
rękę i chwycił go, mówiąc: «Czemu zwątpiłeś, małej wiary?».
Gdy wsiedli do łodzi, wiatr się uciszył. Ci zaś, którzy byli w łodzi, upadli przed Nim, mówiąc: «Prawdziwie jesteś Synem Bożym».
Czy zaprawieni w połowach rybacy nie obawiają się burz i gwałtownych zmian atmosferycznych? Na wzburzonym jeziorze uczniowie walczyli o przetrwanie, wiatr wiał z przeciwnej strony, musieli więc trudzić się niemiłosiernie, aby dotrzeć na drugi brzeg. Łódź była miotana falami, co dosłownie należałoby przetłumaczyć: łódź była nękana wręcz torturowana falami. Zatem możemy sobie wyobrazić potężne fale niebezpiecznie uderzające w łódź. Między godziną 3:00 a 6:00, wtedy kiedy organizm jest najsłabszy, a pora najchłodniejsza, na horyzoncie pojawiła się postać. Postać przechadzała się między falami… - w oczach rybaków musiało to być albo przewidzenie albo zjawa. Sytuacja już nie jest uciążliwa, ale tragiczna.
Słowo Pana mówi o nas. Pan pozwala, aby w naszym życiu pojawiła się ciemność, sytuacja krańcowa, tragiczna, z której po ludzku nie ma wyjścia. Bywają sytuacje, kiedy czujemy się torturowani piętrzącymi się przeciwnościami, kiedy czujemy, że nie dajemy już rady, bo żywioły problemów nas przerastają.
Sytuacje beznadziejne dają nam możliwość doświadczenia mocy Pana. Pośrodku burz życiowych Pan mówi do Ciebie i do mnie: „Odwagi! To ja jestem! Nie bój się!”. „Ja jestem” – objawia nam swoje boskie imię, podobnie jak niegdyś powiedział Mojżeszowi w krzaku gorejącym: „Jestem, który jestem” (zob. Wj 3,14). Nasz Bóg jest Bogiem obecnym, Bogiem bliskim nas. Jezus mówi zatem o sobie: „Ja jestem Bogiem”, co to oznacza? „Ja panuję nad żywiołami, ja panuję nad Twoimi problemami, nad chaosem, który Cię niszczy, ja jestem większy od tego wszystkiego, ja Cię przez to przeprowadzę”. W takich sytuacjach za każdym razem spełnia się proroctwo Izajasza: „Gdy pójdziesz przez wody, Ja będę z tobą, i gdy przez rzeki, nie zatopią ciebie. Gdy pójdziesz przez ogień, nie spalisz się, i nie strawi cię płomień. Albowiem Ja jestem Pan, twój Bóg, Święty Izraela, twój Zbawca” (Iz 43, 2-3a).
Spójrz na Pana: On jest większy, On udzieli Ci swojej mocy, a kiedy wydaje Ci się, że toniesz, nie bój się krzyknąć: „Panie! Ratuj mnie!”
Pan jak zwykle zaskakuje: zaskakuje uczniów swoim przyjściem po wodzie i zaskakuje Piotra udzieleniem mu swojej mocy do chodzenia po burzliwym jeziorze. Kiedy spodziewamy się Pańskiej pomocy, Bóg na pewno zaskoczy nas swoim działaniem, pomoże nam w sposób w jaki się nie spodziewamy.
Warto zapytać:
Ps 56, 4-5.9-11
Nie będę się skupiał tylko na swoich problemach, zauważę kogoś w potrzebie, pomogę mu, albo poświęcę mu chwilę czasu, potem pomodlę się z tę osobę.