Jan Paweł II w Liście apostolskim
Juvenum Patris, ogłoszonym z okazji setnej rocznicy śmierci św. Jan Bosko, przypominał o potrzebie wychowywania człowieka i zwrócił uwagę na niebezpieczną tendencję do jednostronnego przesunięcia w kierunku samego wykształcenia. A przecież nie można oddzielać nauczania od wychowania. „Wychowanie jest sprawą serca” – mawiał książę wychowawców z Turynu. Jego celem jest kształtowanie człowieka dojrzałego, czyli takiego, który zdolny jest wychowywać samego siebie, również w godzinie próby (por. J 16, 1. 4). „W wychowaniu – zauważył papież – chodzi właśnie o to, ażeby człowiek stawał się coraz bardziej człowiekiem – o to, ażeby bardziej «był», a nie tylko więcej «miał» – aby więc poprzez wszystko co «ma», co «posiada», umiał bardziej i pełniej być człowiekiem” (
Juvenum Patris nr 1).
Jezus w swojej pedagogii nie unikał napomnienia i nagany, prób i doświadczeń. Zapowiadał uczniom prześladowanie ze strony władzy, wspólnot społeczno-religijnych, a nawet najbliższego otoczenia (rodziny). Różne motywy miały kierować tymi, którzy poddają się pokusie wyższości idei, racji czy gatunku. Wdrażał ich stopniowo w doświadczenie odrzucenia, niezrozumienia, spychania na margines, cierpienia duchowego i fizycznego: „Wyłączą was ze wspólnoty synagogalnej (…), a nawet nadchodzi godzina, kiedy każdy, kto pozbawi was życia, będzie uważał, że tak oddaje część Bogu” (16, 2; tłum. Edycji św. Pawła). W późniejszych czasach w praktyce synagogalnej znane było „wyklęcie heretyków” (birkut ha-minim). Zupełnie innego typu wykluczenie praktykowane było w Qumran i wśród chrześcijan Kościoła pierwotnego (por. 1 Kor 5, 1-5; 2 Tes 3, 14; 3, 10n).
Wyznawcy Chrystusa, podobnie jak ich Mistrz, byli stale „znakiem sprzeciwu” (por. Łk 2, 34). Dobitnie przekonali się o tym chrześcijanie w krajach okupowanych przez nazistów. Wielu fanatycznych zwolenników Hitlera uważało, że mordowanie Żydów i chrześcijan jest ich misją dziejową – oddawaniem czci führerowi. Wśród pierwszych ofiar nazizmu znaleźli się katoliccy kapłani. Jednym z nich był pochodzący ze Śląska salezjanin ks. Karol Golda.
Urodził się 23 grudnia 1914 r. w Tychach. Był synem Ludwika i Anny zd. Świerczyk. Pierwsze lata życia spędził w rodzinnej miejscowości, następnie uczęszczał do gimnazjum w Pszczynie. Mając zaledwie 16 lat wstąpił do nowicjatu zgromadzenia slezjańskiego w Czerwińsku nad Wisłą. 23 lipca 1932 r. złożył śluby czasowe, a formację uzupełniał w Marszałkach, w Wielkopolsce, gdzie salezjanie utworzyli Niższe Seminarium Duchowne. Tam ukończył ostatnie dwie klasy gimnazjalne, a po maturze przełożeni wysłali go jako wychowawcę do Daszawy (obecnie Ukraina), gdzie powstał pierwszy salezjański ośrodek formacyjny na ziemiach polskich. W 1935 r. został wysłany na studia teologiczne do Rzymu, gdzie 18 grudnia 1938 r. otrzymał święcenia kapłańskie. Uzyskawszy licencjat z teologii wrócił do kraju w lipcu 1939 r. Wybuch wojny zastał go w Poznaniu, skąd wraz z innymi współbraćmi udał się do zakładu salezjańskiego w Lądzie nad Wartą. Tam 31 grudnia 1941 r. został aresztowany przez gestapo i osadzony w obozie koncentracyjnym Auschwitz.
Świadkowie twierdzą, że powodem aresztowania była spowiedź jednego z żołnierzy niemieckich. Regulamin wojskowy zabraniał im wówczas oficjalnego przystępowania do sakramentów. Ks. Karol zdawał sobie sprawę z konsekwencji tego czynu. Przeszedł pięć miesięcy prawdziwego męczeństwa, w czasie którego nie oszczędzono mu bunkra głodowego, upokorzeń, bicia i pogardy. Zamordowano go 14 maja 1942 r. Nawet wśród oprawców panowała opinia, że ks. Golda zginął jako ofiara tajemnicy spowiedzi. Miał piękne wzorce takich kapłanów męczenników w swoich rodzinnych stronach, np. św. Jana Nepomucena czy Jana Sarkandra.
Każdy, kto wybiera drogę kapłańskiej posługi, wie, że Najwyższy Arcykapłan zapowiadał swoim uczniom prześladowanie i nienawiść z powodu Jego imienia. On też obiecał, że będzie z nimi w godzinie próby, by się nie załamali – nie utracili wiary (16, 1; por. 13, 19; Mt 10, 21n).
Warto zapytać o naszą postawę w sytuacji próby wiary:
- Czy potrafimy zaufać i powtórzyć: „Wiem, komu zawierzyłem!” (2 Tm 1, 12)?
- Jak korzystamy z sakramentu pokuty i pojednania? Czy pamiętamy, że zachowanie tajemnicy tego sakramentu obowiązuje spowiednika i penitenta?
- Jak umacniać „braci w wierze” (Łk 22, 32; por. J 17, 9. 11. 15; Ps 51, 15)?
MÓDL SIĘ!
Boże, nasz Ojcze, dziękujemy Ci, że pozwoliłeś nam tą drogą dojść aż dotąd. Dziękujemy Ci, że pozwoliłeś nam rozpoznać Oblicze Chrystusa. Przez Chrystusa, Syna Twego, prosimy Cię, spraw, abyśmy w Nim odkryli Ciebie, Ojca, który Go posłałeś. Pozwól nam w naszym codziennym życiu, do którego się przygotowujemy i które znowu podejmiemy, odkrywać nade wszystko w rzeczach małych Oblicze Twego Syna, a w Nim Twoje światło, Ojcze, który zsyłasz Ducha Świętego na nas i na cały świat, teraz i po wszystkie wieki wieków. Amen
C. M. Martini, Życie Mojżesza, życie Jezusa…, Kraków 1995, 203.
ŻYJ SŁOWEM!
Historia zbawienia oddaje głos i przyznaje rację ofiarom przemocy. Nie jest „tryumfem zła, które bez powodu eliminuje sprawiedliwego, ale zwycięstwem sprawiedliwego, który zwycięża zło miłując darmowo (…). Cała Biblia przyznaje rację tym, którym świat daje się we znaki: demaskuje historię pisaną przez posiadających władzę…” (S. Fausti,
Rozważaj i głoś Ewangelię, s. 435). Trudnym wyzwaniem dla chrześcijan są słowa Apostoła: „Nie daj się zwyciężyć złu, ale zło dobrem zwyciężaj” (Rz 12, 21; por. Mt 5, 39). Patron Solidarności bł. ks. Jerzy Popiełuszko wcielił w życie właśnie te słowa!
ks. Jan Kochel
rys. Franciszek Kucharczak