2011-11-12
Szkoła Słowa Bożego jest przede wszystkim szkołą modlitwy, wytrwałej modlitewnej medytacji nad słowem Bożym. Taka modlitewna i medytacyjna lektura Biblii winna zmierzać do osobistego spotkania z żywym Słowem, które „jest blisko ciebie, na twoich ustach i w sercu twoim” (Rz 10,8).
Jezus zgodnie ze swoim zwyczajem wyszedł i udał się na Górę Oliwną, a Jego uczniowie szli za Nim. Gdy przyszedł na miejsce, powiedział do nich: Módlcie się, abyście nie ulegli pokusie. Sam natomiast oddalił się od nich na odległość rzutu kamieniem, upadł na kolana i modlił się: Ojcze, jeśli chcesz, zabierz ode Mnie ten kielich, lecz nie Moja, ale Twoja wola niech się stanie. Wtedy ukazał Mu się anioł z nieba i Go umacniał. W śmiertelnym zmaganiu modli się jeszcze gorliwiej, a pot spływa z Niego na ziemię jakby krople krwi, Gdy skończył się modlić, przyszedł do uczniów i zastał ich śpiących ze smutku. Powiedział do nich: Dlaczego śpicie? Wstańcie i módlcie się, abyście nie ulegli pokusie.
Biblia jest nieustannym pokarmem, źródłem życia duchowego i siłą żywotną Kościoła. Przyjmowane Słowo musi rozbrzmieć w sercu chrześcijanina, znaleźć w nim żywą świątynię i niejako wyjść „na zewnątrz” w postaci uwielbienia, dziękczynienia, prośby czy przebłagania. Św. Paweł zapewnia modlących się Słowem, że „jeśli ustami swymi wyznają, że JEZUS JEST PANEM, i w sercu swoim uwierzą, że Bóg Go wskrzesił z martwych – osiągną zbawienie” (por. Rz 10,9). Prymat Słowa w życiu modlitewnym w pełni zrozumiała św. Teresa Wielka. Doktor Kościoła z Avili zapisała najwznioślejsze stronice na temat modlitwy. Dla niej modlitwa jest piękna, ponieważ stanowi gest przyjaźni, jest aktem miłości, a nade wszystko przemienia samego modlącego się.
Autora Psalmu 138 wielbi Boga za otrzymane dobrodziejstwa, prosi o cierpliwość w przeciwnościach, modli się, by władcy ziemi wyznali wiarę w Pana i aby nie opuszczał On pokutujących grzeszników. Każdy modlący się może powtórzyć za psalmistą: „Wysłuchałeś mnie, kiedy Cię wzywałem, pomnożyłeś moc mojej duszy”.
Wzorem oranta (łac. orare – błagać, modlić się) jest Pan Jezus. Jego modlitwa na Górze Oliwnej stanowi przykład tzw. „modlitwy walki”, to szczególny rodzaj próby; doświadczenie „nocy duchowej”; zmaganie się ze szczególnego rodzaju pokusą: „Pogrążony w udręce jeszcze usilniej się modlił, a Jego pot był jak gęste krople krwi, sączące się na ziemię” (Łk 22,44). Marek napisze, że Jezus „upadł na ziemię i modlił się” (Mk 14,35). Nie było zwyczajem Żydów modlić się w ten sposób, gdyż oni modlili się zwykle stojąc. Jezus, pełen smutku i bólu, upadł na ziemię, gdyż „uniżył samego siebie, stawszy się posłusznym aż do śmierci” (Flp 2,8).
Modlitwa na Górze Oliwnej niczym nie przypominała modlitwy na Górze Przemienienia (Łk 9,28-36), gdzie „wygląd Jego twarzy się odmienił, a Jego odzienie stało się lśniąco białe”. Jezus podczas tej modlitwy staje się rzeczywiście piękny, w Ogrójcu przeciwnie, Jego twarz, zryta smutkiem i bólem, oblana była krwawym potem (tzw. hematidroza). Nie była to pełna chwały rozmowa z Mojżeszem i Eliaszem, ale spór wiedziony z Ojcem, który jest w niebie. Najlepiej to doświadczenie oddaje greckie słowo „agonia”. U Greków oznaczało ono to wszystko, co działo się w „agonie”, a więc w czasie wyścigów konnych, zapasów atletów walczących o nagrodę itp. Walka ta wymagała tak ogromnego wysiłku i natężenia mięśni, że nikt jej nie podejmował bez pewnego wewnętrznego niepokoju i głębokiej bojaźni. Nieco później słowo „agonia” przyjęto na oznaczenie tego, co wiązało się z lękiem i niepokojem towarzyszącym ostatniej walce ze śmiercią (G. Ricciotti). Mateusz odnotował trzykrotną próbę ponawiania „modlitwy walki” (Mt 26,44). Owocem zmagania się Jezusa było przyjęcie woli Ojca. Jan wyraził to w słowach: „Moim pokarmem jest wypełnić wolę Tego, który Mnie posłał, i wykonać Jego dzieło” (J 4,34).
Piękno modlitwy nie wyraża się więc w formie, lecz w celu, do którego zmierza. Sensem każdego modlitewnego trudu jest wierność i posłuszeństwo Ojcu Niebieskiemu: „Nie moja wola, lecz Twoja niech się stanie” (Łk 22,42).
Warto zapytać:
Najwyższy Panie świata! Potęgo najwyższa! Dobroci najwyższa! Mądrości bez początku i bez końca! Twoje dzieła nie mają kresu. Jesteś przepaścią cudów bez dna, Pięknością, która zawiera w sobie wszelką piękność. Ty jesteś Mocą, mój Boże! Mój Boże, który jesteś moją radością, co mam czynić, żeby się Tobie podobać? O Miłosierdzie bez granic! Życzliwości ponad wszelkie zasługi! Jak my, ludzie śmiertelni, mielibyśmy zapomnieć o Tobie? Ty, Boże, pamiętaj o wszelkiej nędzy naszej i rzuć Twoje spojrzenie na naszą słabość, bo Ty wiesz wszystko. Mój Boże, jednego tylko chcę – miłować Ciebie.
św. Teresa z Avili
© fot. Jk