Historia opowiedziana w filmie zainspirowana została wydaną w 2010 r. książką Niebo istnieje... Naprawdę!. Współautorem tego bestsellera jest metodystyczny kaznodzieja Todd Burpo, którego czteroletni synek Colton podczas ratującej życie operacji „poszedł tam i z powrotem do nieba”. Filmowa opowieść rozgrywa się w miasteczku Imperial w stanie Nebraska: w dość powolnym rytmie wprowadza wiodące postaci – kaznodzieję Todda, będącego równocześnie strażakiem, jego rodzinę i zbór. Akcja nabiera przyśpieszenia, gdy po rodzinnej wycieczce do Denver Colton rozchorowuje się: po kilku dniach lekarz rozpoznaje zapalenie otrzewnej – chłopca trzeba natychmiast operować. Po powrocie do domu Colton zaczyna opowiadać tacie, co spotkało go w czasie operacji: widział w szpitalu mamę dzwoniącą do przyjaciół i tatę, krzyczącego na Boga, śpiewały mu anioły, był w niebie, gdzie spotkał Jezusa. Zdezorientowany Todd konsultuje się z psychologiem, lecz szczegóły opowiadania synka (film w scenach retrospekcji ukazuje jego wizje nieba) zaczynają go przekonywać. Zdezorientowana jest jednak mama chłopca i wspólnota wiernych: zarząd zboru dojrzewa do decyzji zwolnienia lubianego dotąd, lecz nieprzewidywalnego kaznodziei. Rodzice w pełni wierzą chłopcu, gdy najpierw opowiada o spotkaniu w niebie swojego pradziadka (i rozpoznaje go na zdjęciu), a potem bezimiennej dziewczynki – jego siostry, która umarła przed narodzeniem: rzeczywiście, przed laty Sonja poroniła. Todd staje po stronie syna: w emocjonalnym kazaniu podczas niedzielnego nabożeństwa pociąga za sobą wiernych. Film kończy się obrazami telewizyjnego reportażu o dziewczynce z Litwy (Akiane Kramarik faktycznie pochodzi z Illinois), która miała przeżycia podobne, co Colton – w obrazie przez nią namalowanym chłopiec rozpoznaje wizerunek Jezusa, którego spotkał w niebie.
Film, będący ekranizacją poczytnej książki, opowiadający o doświadczeniach z pogranicza śmierci, nie jest filmem biblijnym. Warto jednak zwrócić uwagę na przynajmniej niektóre biblijne wątki w nim zawarte:
- św. Paweł wspomina o „porwaniu aż do trzeciego nieba”, „do raju” (2 Kor 12, 2-4) i doznanych objawieniach – Colton odbywa wędrówkę „do nieba”, gdzie najpierw spotyka śpiewające anioły (anioły śpiewają przy narodzinach Jezusa, Łk 2, 13), wyglądające jednak inaczej niż na dostępnych wyobrażeniach;
- Colton jest bezradny wobec prób opisu tego, co widział: „w niebie jest jak tutaj, tylko lepiej... wszystko jest BARDZIEJ” – o bezradności poznawczej wypowiada się św. Paweł w słowach „ani oko nie widziało, ani ucho nie słyszało, ani serce człowieka nie zdołało pojąć, jak wielkie rzeczy przygotował Bóg tym, którzy Go miłują” (1 Kor 2, 9), zaś w nauczaniu Jezusa przypowieści porównują Królestwo Boże do tego świata;
- Jezus – mający według Coltona „niebieskawe lub zielone oczy” – jeździł na koniu (tak go opisuje Ap 19, 11), a na rękach i nogach miał „markery”, co zapewne jest dziecięcym opisem śladów po ranach (J 20, 20);
- gdy Todd udaje się do szpitala, by zapłacić za operację, chłopiec oddala się: idzie na oddział dziecięcy, gdzie podchodzi do umierającego dziecka i mówi, że „nikt go nie skrzywdzi” – można w tych słowach odnaleźć echo obietnicy „w domu Ojca mego jest mieszkań wiele” (J 9, 43);
- Todd, próbujący znaleźć wytłumaczenie bogactwa doznań synka podczas kilku chwil na stole operacyjnym, cytuje 2 List św. Piotra: „jeden dzień u Pana jest jak tysiąc lat, a tysiąc lat jak jeden dzień” (2 P 3, 8);
- w końcowym kazaniu Todd rozwija słowa modlitwy „jako w niebie, tak i na ziemi” (Mt 6, 10), wypowiadane przezeń setki razy – i dotąd nierozumiane: niebo jest ostatecznym powołaniem człowieka.
Niezależnie od oceny doznań czterolatka (i stopnia fabularyzacji rodzinnych wspomnień w książce i jej ekranizacji, która m.in. pomija postać Maryi, obecnej we wspomnieniach Coltana), ten film przypomina kilka ewangelicznych prawd: Bóg jest tym, który będąc miłością zbawia i daje życie wieczne. Życie człowieka na ziemi nie może być pozbawione tej właśnie perspektywy: nieba, które nie jest jedynie symbolicznym obrazem. W przeciwieństwie do wcześniejszych filmów, ukazujących zaświaty skonstruowane z wątków pogańskich, mitologicznych i chrześcijańskich (Między piekłem a niebem, reż. Vincent Ward) czy wręcz niebo bez zbawienia (Inni, reż. Alejandro Amenábar), Niebo istnieje... naprawdę wskazuje wyraziste chrześcijańskie odniesienia. Przekonująco zagrany familijny film porusza emocje widza, choć z pewnością nie należy traktować go jako traktatu z eschatologii pamiętając, że nieba nie da się tak po prostu sfilmować.
Niebo istnieje... naprawdę (Heaven Is for Real), reż. Randall Wallace, sc. Randall Wallace, Chris Parker, obsada: Greg Kinnear (Todd Burpo), Kelly Reilly (Sonja Burpo), Connor Corum (Colton Burpo), Lane Styles (Cassie Burpo), USA 2014, 100’
premiera kinowa 15.04.2014
ks. Marek Lis