2014-01-31
Czy jesteś gotów poddać się próbie wiary? Przecież i do ciebie odnoszą się słowa: "Jeśli kto chce iść za Mną, niech się zaprze samego siebie, niech co dnia bierze krzyż swój i niech Mnie naśladuje” (Łk 9, 23).
"Co dnia” spełniało się w życiu Maryi proroctwo Symeona. Jego słowa jak ostry miecz dotykały Jej życia: najpierw ukochany Syn musiał narodzić się w stajni poza miastem, przyszedł do swojej własności, a swoi Go nie przyjęli, później z powodu zazdrości o władzę musieli uciekać do Egiptu - stać się uchodźcami. Gdy miał 12 lat, w czasie pielgrzymki do Świętego Miasta, zgubił się. Trzy dni szukali, a gdy Go znaleźli usłyszeli słowa, których nie zrozumieli: Powinienem być w tym co należy do mojego ojca. Kiedy zaczął nauczać, to w rodzinnym miasteczku wyrzucili Go z synagogi i chcieli strącić z skały: Żaden prorok nie jest mile widziany w swojej ojczyźnie. A kiedy już był tak bardzo popularny, że tłumy nie pozwalał Mu na odpoczynek, Matka z krewnymi przychodzi do Niego i usłyszy wyznanie: Moją matką i moimi braćmi są ci, którzy słuchają słowa Bożego i wypełniają je.
Od tego czasu Matka usuwa się w cień. Chowała wiernie wszystkie te sprawy [słowa] w swym sercu (Łk 2, 51). Rozważa je, modli się i żyje nimi. Tak Maryja przygotowuje się do ostatniego etapu drogi: kiedy usłyszy z krzyża "testament": Niewiasto oto syn twój, oto matka swoja! Czyż te słowa nie były dla Niej jak miecz ostre? Proroctwo Symeona wypełniło się.
Dziś i ty nie możesz przejść obojętnie wobec słów Pańskich. Chrystus ciągle domaga się od ciebie jasnej decyzji: jesteś za czy przeciw! I nam stawia On pytanie: Czy i wy chcecie odejść? (J 6, 67).
Tak bardzo chciałbym powtórzyć za
Piotrem: Panie, do kogóż pójdziemy? Ty masz słowa życia wiecznego (J
6, 68); [Panie] na Twoje słowo zarzucę sieci (Łk 5, 5). Chciałbym naśladować Maryję, która wyznała: Oto ja służebnica Pańska, niech mi się stanie według słowa Twego (Łk 1, 38).
Czasem tak bardzo ufamy słowom ludzi, różnym telewizyjnym autorytetom, gazetowym ideologom. Dajemy się złapać na "piękne słówka”, reklamowe "chwyty”. A tu mamy "coś więcej!". Oto Słowo, które dają życie – życie wieczne.
Jakaż zachęta do częstej lektury Pisma Święte, do rozważania go w sercu, do modlitwy słowami Biblii. To przecież cudowny pokarm i lek na nasze chore relacje, na złe/raniące słowa.
Miecz Słowa Bożego to "gromnica” wobec zagrożeń "cywilizacji śmierci"; to "światło na oświecenie” współczesnych neopogańskich zwyczajów i praktyk.
MÓDL SIĘ!
Będziesz Biblię nieustannie czytał (...).
Będziesz ją kochał więcej niż rodziców... Więcej niż mnie...
Nigdy się z nią nie rozstaniesz...
A gdy zestarzejesz się, dojdziesz do przekonania, że wszystkie książki, jakie przeczytałeś w życiu, są tylko nieudolnym komentarzem do tej jedynej Księgi...
Roman Brandstaetter, Testament mojego dziadka, w: Krąg biblijny, Warszawa 1986, 9.
ŻYJ SŁOWEM!
Spróbuj poddać się próbie "przyjaźni z Biblią”. Ofiaruj Bogu codziennie 10/15 min. lektury. Na początek czytaj Ewangelie. Zacznij np. od Ewangelii według św. Marka. Potem czytaj o historii Kościoła w Dziejach Apostolskich oraz kolejne Ewangelie i Listy św. Pawła. Przyjdzie i czas na Stary Testament. Nie wymagam przecież ofiary na miarę Abrahama czy Maryi. Jeśli chcesz iść za Jezusem i naśladować Go, to bierz i czytaj "co dnia” Pismo Święte!
ks. Jan Kochel
fot. jk