W ostatnich latach obserwuje się ciekawe zjawisko: większość powołań kapłańskich rodzi się w wielkich miastach. W jednym z seminariów w południowej Polsce na pierwszy rok przyjęto 20 młodych mężczyzn i wszyscy oni pochodzą z ośrodków miejskich. Rodzi się zatem pytanie: Co Bóg chce przez to powiedzieć współczesnemu Kościołowi?
Emerytowany arcybiskup Mediolanu kard. Martini często mówił o wyzwaniach, które niesie z sobą ewangelizacja w wielkim mieście. Od razu jednak zwracał uwagę na to, że „miasto zeświecczone jest w nas samych i musimy to przyznać; nie istniałoby na zewnątrz, gdyby nie było go w naszym wnętrzu. W sercu ludzkim – mówi Jezus – rodzą się złe myśli i uczynki. Zatem niewierne, obojętne, bałwochwalcze i nieludzkie miasto nie istniałoby, gdybyśmy nie nosili go w naszych sercach”. Chrześcijanie noszą dziś w sobie mentalność wielkiego miasta, pełnego hałasu, anonimowości, pośpiechu, braku wrażliwości i poczucia sacrum.
Wielokrotnie Bóg powoływał i posyłał proroków do swojego ludu. Po niewoli babilońskiej posyła proroka Jonasza do Niniwy - wielkiego miasta, starożytnej stolicy Asyrii - z misją: „idź (...), i głoś jej upomnienie, które Ja ci zlecam”. Wezwanie do nawrócenia i pokuty padło na podatny grunt. Mieszkańcy wielkiego miasta usłuchali nawoływania proroka. Choć on sam zapłacił za swoją służbę wielką cenę. Przeżył wiele bolesnych doświadczeń i buntów: od początkowej ucieczki przed powołaniem, aż po niezrozumienie wielkiego Bożego miłosierdzia.
Bolesne doświadczenia nie omijały Apostoła narodów. Św. Pawła w swojej misji ewangelizacyjnej najczęściej docierał do wielkich miast i tam zakładał pierwotne gminy chrześcijańskie. Korynt był wielkim miastem, które – podobnie jak Niniwa – potrzebowało nawrócenia. Wołanie Apostoła było zdecydowane i naglące: „Czas jest krótki (...) Przemija bowiem postać tego świata”. Wspólnota koryncka potrzebowała więcej czasu i nie wystarczyła gorliwa posługa św. Pawła i jego współpracowników. Apostoł wielokrotnie jeszcze w listach musiał wzywać Koryntian do przemiany.
Opisy powołania w najstarszej Ewangelii wyraźnie akcentują konkretne miejsce. Trzykrotnie powtarza się wymowny szczegół: „Przechodząc obok Jeziora Galilejskiego, ujrzał Szymona i brata Szymonowego, Andrzeja” (1, 16). Ta sama uwaga na temat miejsca pojawia się przy powołaniu Jakuba i Jana: „Idąc nieco dalej” (1, 19). To samo umiejscowienie akcji znajdujemy wreszcie w rozdziale drugim: „Potem wyszedł znowu nad jezioro” (2, 13); „A przechodząc ujrzał Lewiego, syna Alfeusza, siedzącego w komorze celnej” (2, 14).
Co oznacza „jezioro” w Markowym opisie powołania? Jezioro jest miejscem, gdzie żyje i pracuje lud Galilei. Jezus szuka i znajduje ludzi w ich własnym środowisku. Marek przedstawia nam Jezusa jako Tego, który przemierza świat, by dotrzeć do ludzi tam, gdzie oni żyją i pracują. On powołuje „tych, których sam chciał” (3, 13). Każdemu zanosi swoje zaproszenie tam, gdzie kto jest. Do społeczności zwyczajnej, uczciwej, szanowanej: do rybaków. Albo też zhańbionej i upadłej moralnie, jakim niewątpliwie było środowisko celników. Jezus idzie do pierwszych i do drugich, by ich po prostu powołać.
Nie ma więc miejsc i osób uprzywilejowanych. Bóg hojnie tchnie dar powołania w serca ludzki „tam, gdzie chce”. I tylko od człowieka zależy: czy właściwie rozezna ten dar, przyjmie go z wdzięcznością i będzie mu wierny.
Trzeba jednak zapytać:
- Jak skruszyć lód obojętności wśród współczesnych chrześcijan? Jak przeobrazić ich z sympatyków w ludzi o gorących sercach, z anonimowych chrześcijan w uczniów Jezusa Chrystusa?
- Co oznacza dziś wyzwanie do podjęcia programu nowej ewangelizacji?
- Jak modlić się o nowe powołania - o nowych głosicieli królestwa Bożego - animatorów ruchów, stowarzyszeń, szkół nowej ewangelizacji?
MÓDL SIĘ!
"Idźmy naprzód z nadzieją! Nowe tysiąclecie otwiera się przed Kościołem niczym rozległy ocean, na który mamy wypłynąć, licząc na pomoc Chrystusa. Syn Boży, który z miłości do człowieka przyszedł na świat dwa tysiące lat temu, także dzisiaj prowadzi swoje dzieło: musimy mieć przenikliwy wzrok, aby je dostrzec, a nade wszystko wielkie serce, abyśmy sami stawali się jego narzędziem" (NMI 58).
Dobry Boże, jak bardzo słowa Błogosławionego Jana Pawła II wzywają nas, by odpowiedzieć na Twoje powołanie i misję, by kruszyć lody obojętności, zmienić sposób myślenia - zmienić kierunek drogi
. Twoje Królestwo jest blisko! Czas się dopełnia. Przymnóż nam wiary w Odwieczną Dobrą Nowinę, którą mamy przyjąć i realizować w życiu. Spraw Panie, byśmy nie lękali się wypłynąć na głębię, zarzucić sieci i czynić uczniów spośród wszystkich narodów.
ŻYJ SŁOWEM!
Módlmy się o dobre powołania wśród świeckich. O dobre powołania do silnych małżeństw i rodzin opartych na świętych sakramentach. Prośmy o gorliwych animatorów ruchów i stowarzyszeń religijnych. Niech przekonanie o potrzebie "nawracania się" stale nam towarzyszy i pobudza do gorliwości. By nasze oczy były otwarte, a serce pałało - jak wśród uczniów z Emaus i w drodze powrotnej do Jerozolimy.
ks. Jan Kochel
fot.
okolice Kochel am See; por. www.google.pl