2016-03-21
Fragment Męka naszego Pana Jezusa Chrystusa według świętego Jana
A obok krzyża Jezusowego stały: Matka Jego i siostra Matki Jego, Maria, żona Kleofasa, i Maria Magdalena. Kiedy więc Jezus ujrzał Matkę i stojącego obok Niej ucznia, którego miłował, rzekł do Matki: "Niewiasto, oto syn Twój". Następnie rzekł do ucznia: "Oto Matka twoja". I od tej godziny uczeń wziął Ją do siebie.
Potem Jezus świadom, że już wszystko się dokonało, aby się wypełniło Pismo, rzekł: "Pragnę". Stało tam naczynie pełne octu. Nałożono więc na hizop gąbkę pełną octu i do ust Mu podano. A gdy Jezus skosztował octu, rzekł: "Wykonało się"! I skłoniwszy głowę oddał ducha.
Dziś Wielki Piątek, dzień obchodzony na pamiątkę śmierci Jezusa na krzyżu, a tym samym Odkupienia ludzkości. To dzień powagi, pokuty wyciszenia i postu.
Liturgia Wielkiego Piątku zachęca nas do pochylenia się nad Męką Pana Jezusa, zapisaną na kartach Janowej Ewangelii. Główne miejsce w czytanej dziś perykopie zajmuje krzyż. Krzyż kieruje nasze myśli na Kalwarię.
Chciejmy trwać pod krzyżem wraz z Maryją. Krzyż mówi nam o miłosierdziu Boga. Jan Paweł II podczas modlitwy Anioł Pański, 31 marca 1996 roku, zachęcał, abyśmy z Krzyża czerpali siłę, która podtrzyma i umocni nasze świadectwo jako uczniów i głosicieli Ewangelii. Każdy z nas wezwany jest do niesienia światu Chrystusowego orędzia miłości, zawartego w krzyżu u zmartwychwstaniu. A czym dla nas tak naprawdę jest Chrystusowy Krzyż?
Lipiec 1944 roku. Z kościoła św. Doroty w Licheniu naziści uczynili szkołę dla chłopców z Hitlerjugend. Młodzieńcy mówili swojej nauczycielce – Bercie Bauer, że w budynku coś ich straszy i niepokoi. Bauer wymierzyła z pistoletu w kierunku krucyfiksu i oddała trzynaście strzałów. Następnie do młodych powiedziała: Gdyby Bóg istniał, natychmiast powinien mnie ukarać. Kilka godzin później po tym okrutnym zajściu, lecący w powietrzu samolot ostrzelał podróżujący do Konina samochód. W pojeździe siedziała wówczas Bauer. Zginęła na miejscu. Ostrzał z samolotu ranił ją dokładnie w tych samych miejscach, jakie były poranione na licheńskim krzyżu. Tyle lat po wydarzeniach na Golgocie, w Licheniu, znów krzyż stał się pośmiewiskiem i miejscem drwin. Znów w tak brutalny sposób zadawano Jezusowi rany. Ta smutna historia z czasów minionej wielkiej wojny niech skłoni nas do refleksji.
Czy dziś i ja nie staję się oprawcą, który zadaje Jezusowi rany poprzez moje grzechy? Czy ja nie oddaję w stronę cierpiącego Jezusa te trzynaście strzałów? Bowiem czy tymi kulami nie mogą być nasze grzechy pychy, chciwości, nieczystości, zazdrości, nieumiarkowania w jedzeniu i piciu, gniewu, lenistwa, zaniedbywania codziennych modlitw, braku szacunku do naszych bliskich i drugiego człowieka, kłamstwa, obmawiania i plotkowania o innych, szkodzenia zdrowiu swojemu i innych oraz pożądliwości pieniądza lub przyjemności? A może oddaję znacznie więcej strzałów w stronę niewinnego Zbawiciela? Może jest to cała seria grzechów, niczym kule wystrzeliwane z karabinu maszynowego? Co na to wszystko Jezus? Czy się gniewa? Spójrzmy na krzyż, spójrzmy w oczy Zbawiciela? Nie ma w nich gniewu. W Jego oczach płonie ogień miłości miłosiernej. Jest to miłość podnosząca nas z upadków. Jezus zdaje się mówić: Mimo Twoich grzechów ja nadal Cię kocham i przebaczam Ci. Jezus wyciąga ręce na krzyżu. Jakby każdego z nas chciał utulić w swoich zbawczych ramionach.
Zatem jak możemy odpłacić Jezusowi za Jego miłość ku nam? Odpowiedzią na to pytanie może być kolejna historia. Maj 1945 roku. Zakończyła się II wojna światowa. W niemieckim miasteczku żołnierze amerykańscy postanowili odbudować zbombardowany kościół. Podczas wywożenia gruzów jeden z żołnierzy znalazł głowę Jezusa Ukrzyżowanego. Pokazał ją kolegom, a ci postanowili odszukać pozostałe kawałki. Odnaleźli wiele kawałków krzyża. Żołnierze zaczęli składać ciało Chrystusa powieszone na drzewie krzyża. Nikt jednak nie odnalazł rąk Jezusa. Gdy kościół odbudowano, również krzyż wrócił na swoje miejsce. Brakowało jedynie rąk. Wówczas jeden z żołnierzy umieścił pod krzyżem kartkę z napisem: Teraz mam jedynie twoje ręce…Właśnie w ten sposób możemy odwzajemnić się Jezusowi za Jego miłość. Jezus potrzebuje naszych rąk, byśmy mogli służyć i nieść Jego miłość drugiemu człowiekowi. Jezus potrzebuje naszych nóg, abyśmy zanieśli Jego Ewangelię na krańce ziemi. Jezus potrzebuje naszego serca, abyśmy Go jeszcze bardziej kochali.
MÓDL SIĘ!
Panie Jezu, dziękujemy Ci za Twoją Mękę i śmierć, bo dzięki nim nas Odkupiłeś i uwolniłeś z jarzma grzechu i śmierci. Prosimy Cię daj nam łaskę kontemplacji Twoich ran i przemianę naszych serc. Amen.
Adorujmy dziś w sposób szczególny krzyż. Oddajmy Jezusowi nasze ręce, nogi i serce.
Amadeusz Pełka
fot. Bazylika Grobu - Jerozolima jk