2021-05-29
W tym
czasie Maryja wybrała się i poszła z pośpiechem w góry do pewnego miasta w
[pokoleniu] Judy. Weszła do domu Zachariasza i pozdrowiła
Elżbietę. Gdy Elżbieta usłyszała pozdrowienie Maryi, poruszyło
się dzieciątko w jej łonie, a Duch Święty napełnił Elżbietę. Wydała
ona okrzyk i powiedziała: «Błogosławiona jesteś między niewiastami i
błogosławiony jest owoc Twojego łona. A skądże mi to, że Matka
mojego Pana przychodzi do mnie? Oto, skoro głos Twego
pozdrowienia zabrzmiał w moich uszach, poruszyło się z radości dzieciątko w
moim łonie. Błogosławiona jesteś, któraś uwierzyła, że spełnią
się słowa powiedziane Ci od Pana».
Wtedy Maryja rzekła: «Wielbi dusza moja Pana,i raduje się duch mój w Bogu, moim Zbawcy. Bo wejrzał na uniżenie Służebnicy swojej. Oto bowiem błogosławić mnie będą odtąd wszystkie pokolenia, gdyż wielkie rzeczy uczynił mi Wszechmocny. Święte jest Jego imię - a swoje miłosierdzie na pokolenia i pokolenia [zachowuje] dla tych, co się Go boją.On przejawia moc ramienia swego, rozprasza [ludzi] pyszniących się zamysłami serc swoich. Strąca władców z tronu, a wywyższa pokornych. Głodnych nasyca dobrami, a bogatych z niczym odprawia. Ujął się za sługą swoim, Izraelem, pomny na miłosierdzie swoje - jak przyobiecał naszym ojcom - na rzecz Abrahama i jego potomstwa na wieki». Maryja pozostała u niej około trzech miesięcy; potem wróciła do domu.
Akcja dzisiejszej Ewangelii rozgrywa się już po zwiastowaniu. Maryja nosi w swoim łonie i pod swoim sercem Dzieciątko Jezus. Święty Jan Paweł II w swojej ostatniej encyklice pt. „Ecclesia de Eucharistia vivit” („Kościół żyje dzięki Eucharystii”) nazwał Maryję pierwszym tabernakulum: „Maryja, nawiedzając św. Elżbietę, nosi w łonie Słowo, które stało się ciałem. Maryja w pewnym sensie jest «tabernakulum» — pierwszym «tabernakulum» w historii, w którym Syn Boży (jeszcze niewidoczny dla ludzkich oczu) pozwala się adorować Elżbiecie, niejako «promieniując» swoim światłem poprzez oczy i głos Maryi”.
Maryja – jak tylko usłyszała z ust archanioła Gabriela, że jej krewna Elżbieta jest w stanie błogosławionym i oczekuje potomka – pospiesznie udała się w góry, do pewnego miasta w pokoleniu Judy. Niektórzy badacze twierdzą, iż tym miastem był Hebron. Jednak zdecydowana większość biblistów uważa, iż chodzi o Ain Karem /Ain Karim. To właśnie w tej miejscowości znajduje się kościół pw. Nawiedzenia św. Elżbiety. Jest to świątynia piętrowa: na dole znajduje się krypta, a nad nią wznosi się kościół górny. Opiekę duszpasterską nad pielgrzymami roztaczają ojcowie franciszkanie. Warto nadmienić, że na ścianie przed kościołem umieszczono tablice z wypisanym w różnych językach hymnem Magnificat, który Maryja wyśpiewała w Ain Karem (6 km na zach. od Jerozolimy). Jest tam również tablica z tekstem polskim. Ta piękna inicjatywa zrodziła się w 1958 r. (wówczas był to Rok Maryjny w Kościele), a jej pomysłodawcą był polski franciszkanin.
Maryja – pierwsze w historii świata tabernakulum – przybyła do Ain Karem, aby wspomóc swoją krewną Elżbietę, która była w szóstym miesiącu ciąży. Ta pomoc dotyczyła codziennych kobiecych obowiązków. Chodziło o odciążenie i wyręczenie brzemiennej. Jakże ta pomoc Maryi musiała być cenna dla Elżbiety. Maryja pozostała u krewnej trzy miesiące, a następnie powróciła do swojego domu.
Tak się zastanawiam, w jaki sposób my
możemy być tabernakulum, czyli
mieszkaniem dla żywego Boga. Przede wszystkim dokonuje się to poprzez modlitwę.
Dzięki modlitwie potrafimy przekraczać samych siebie i mamy żywy kontakt z
Panem Bogiem. Człowiek, który się regularnie modli, łatwiej przechodzić będzie
różnego rodzaju trudności i kryzysy, a jego wiara będzie stabilna.
Św. Jan XXIII stwierdził: „Nigdy człowiek nie jest tak wielki jak wtedy, gdy klęczy przed Bogiem”. Kryzys wiary często rozpoczyna się od kryzysu modlitwy. Ileż to osób, które odeszło od Kościoła zaświadcza, że u początku ich decyzji stał zanik modlitwy – najpierw przestali się modlić, a dopiero potem stracili wiarę lub ich wiara osłabła. Jeżeli kogoś kochamy lub tylko lubimy, to chcemy mieć z tym kimś kontakt. Spotykamy się z tą osobą, rozmawiamy, telefonujemy, piszemy sms-y, wysyłamy e-maile, kontaktujemy się za pomocą listów, często o tej osobie myślimy… Tak samo jest i z Panem Bogiem. Jeżeli Go kochamy, jeżeli zależy nam na Nim, to będziemy chcieli mieć z Nim kontakt. Tym kontaktem jest właśnie nasza modlitwa – i ta osobista, i ta wspólnotowa. Jeżeli my przestaniemy się z kimś spotykać, rozmawiać, pisać do siebie, myśleć o sobie, to nasz kontakt z taką osobą stanie się słaby, a po jakimś czasie może całkowicie zaniknąć. Często przecież mówimy, że nie mamy z kimś kontaktu. Tak samo jest i z Panem Bogiem. Jeżeli przestaniemy się modlić, jeżeli przestaniemy myśleć o Bogu lub będziemy się modlić tylko wtedy, gdy czuć będziemy taką potrzebę, to nasza relacja z Nim stanie się słaba, a z czasem może całkowicie zaniknąć. To byłaby największa tragedia człowieka.
Drugim sposobem na to, by stawać się tabernakulum, czyli mieszkaniem dla Jezusa, jest codzienna lektura Pisma Świętego. Kiedy człowiek otwiera Biblię, kiedy pochyla się nad świętym tekstem, kiedy czyta natchnione wersety, kiedy zastanawia się nad tym, co Pan Bóg chce mu przez te słowa powiedzieć, kiedy żyje tym, co przeczytał i przemedytował, to wtedy Bóg wypełnia wnętrze takiego człowieka rozkoszą i słodyczą, jak gdyby ktoś wypełnił słoik złocistym i słodkim miodem. Jeżeli chcesz być wypełniony Bogiem (po same brzegi), to zacznij codziennie czytać Pismo Święte. Naprawdę warto! Wiem to z własnego doświadczenia…
I wreszcie trzeci sposób na to, by stawać się tabernakulum, czyli mieszkaniem dla Jezusa. Tym sposobem jest przyjmowanie Komunii św. Warunkiem jest jednak czyste serce, serce wolne od grzechu ciężkiego, stan łaski uświęcającej. Nie dziwmy się temu, że Pan Jezus pragnie wejść do czystego serca. Któż z nas czerpie radość z przebywania w mieszkaniu brudnym, cuchnącym, w którym panuje totalny chaos i nieład. Przebywać to mało, a co dopiero mieszkać… Kiedy przyjmujemy Komunię św., to Jezus wypełnia Sobą każdy zakamarek naszego wnętrza. Każdy… Doskonale zdawała sobie z tego sprawę św. s. Faustyna Kowalska. Któregoś dnia wracała ze Mszy św. uśmiechnięta i rozanielona. Na korytarzu spotkała ją jedna z sióstr, która w porywie zazdrości syknęła w jej kierunku: „Patrzcie, królewna idzie!” S. Faustyna ze spokojem odpowiedziała: „Tak siostro, jestem królewną, właśnie przyjęłam Pana Jezusa w Komunii św. i płynie we mnie królewska krew!”
Zastanów się:
Wielbi dusza moja Pana,
i raduje się duch mój w Bogu, moim Zbawcy.
Bo wejrzał na uniżenie Służebnicy swojej.
Oto bowiem błogosławić mnie będą odtąd wszystkie pokolenia,
gdyż wielkie rzeczy uczynił mi Wszechmocny.
Święte jest Jego imię -
a swoje miłosierdzie na pokolenia i pokolenia [zachowuje] dla tych, co się Go
boją.
On przejawia moc ramienia swego,
rozprasza [ludzi] pyszniących się zamysłami serc swoich.
Strąca władców z tronu, a wywyższa pokornych.
Głodnych nasyca dobrami, a bogatych z niczym odprawia.
Ujął się za sługą swoim, Izraelem,
pomny na miłosierdzie swoje -
jak przyobiecał naszym ojcom -
na rzecz Abrahama i jego potomstwa na wieki.
Maryja udała się do Ain Karem, aby wspomóc swoją krewną Elżbietę, która była w szóstym miesiącu ciąży. Pomóż drugiemu człowiekowi!