2022-04-07
Jezus rzekł do Piotra: "Szymonie, Szymonie, oto Szatan domagał się, żeby was przesiać jak pszenicę; ale Ja prosiłem za tobą, żeby nie ustała twoja wiara. Ty ze swej strony utwierdzaj twoich braci". On zaś rzekł: "Panie, z Tobą gotów jestem iść nawet do więzienia i na śmierć". Lecz Jezus odrzekł: "Powiadam ci, Piotrze, nim zapieje dziś kogut, ty trzy razy wyprzesz się tego, że Mnie znasz".
W wierszach od 31 do 34 czytamy o zapowiedzi zaparcia się Piotra. Jest rzeczą ciekawą, że owa zapowiedź zaparcia się Piotra jest zamieszczona przez wszystkich czterech ewangelistów. A więc to wydarzenie musiało być ciągle żywe w pierwotnym Kościele. Musiano o tym rozmawiać. Widocznie był to rodzaj pouczenia dla Kościoła. Przecież Piotr był ważną postacią w Kościele. Mówienie o jego błędach nie było czymś, co było skrywane, ale najprawdopodobniej było odwrotnie. Mówiono o tym, co się przytrafiło Piotrowi i jak z tego doświadczenia wyszedł. W tym było mocne pouczenie, że zaparcie się Jezusa może dotknąć wszystkich. Ważny jest jednak sposób wyjścia z tego doświadczenia z „twarzą”.
Interesujące nas słowa Piotr wyraził z zaangażowaniem i pewnością: „Panie, z Tobą gotów jestem iść nawet do więzienia i na śmierć” (w. 33). Jezus jednak pohamowuje go mówiąc straszne wydawałoby się słowa, jakby w tym momencie nierealne, kompletnie nietrafione: „Powiadam ci, Piotrze, nie zapieje dziś kogut, a ty trzy razy wyprzesz się tego, że Mnie znasz” (w. 34).
I można w tym momencie pytać – na co zdały się te zapewnienia Piotra w wielkich słowach?
Popatrzmy, jaka była pewność, jakie przechwalanie się.
Wtedy Piotr był jeszcze pewny siebie. Za kilka chwil okaże się, że to wszystko były kompletnie puste słowa, które wręcz stały się jakimś rodzajem oskarżenia dla Piotra.
Te słowa są świadectwem, że Piotrowi nie mieściło się w głowie, że mógłby kiedykolwiek opuścić Jezusa. A jednak wystarczyła jedna chwila strachu i lęku by całe jego przekonanie legło w gruzach.
Widocznie to musiało się stać, aby nie tylko w pierwotnym Kościele, ale także na wieki postawa Piotra z tej sceny była przestrogą dla nas wszystkich, że łatwo jest mówić i zapewniać, a trudniej dać świadectwo pośród cierpienia, a nawet zagrożenia życia.
W czytanym fragmencie jest mowa o pianiu koguta. Chodzi o to, że nocna straż rozpoczynała się o północy, a kończyła się o 3 nad ranem, a więc już o takiej porze, którą Rzymianie nazywali porą „piania kogutów”. Zatem Piotr miał się wyprzeć Pana Jezusa jeszcze przed porankiem.
Zechciejmy w tym momencie wczuć się w sytuację Piotra. Wyobraźmy sobie, że to my jesteśmy Piotrem albo jednym z uczniów Jezusa, którym Jezus mówi zaskakujące słowa o czekającym go cierpieniu.
I nam z pewnością zdarzyło się usłyszeć kiedyś jakąś trudną wiadomość, coś, w co nie potrafiliśmy uwierzyć. Tak samo było chyba w momencie, kiedy Jezus mówi o tym, co ma nastąpić. Jak przyjąć taką wiadomość? Jak uwierzyć w coś takiego, tak strasznego i nieprawdopodobnego?
Czy reakcja Piotra nie jest w tym momencie dziwna? Jakby w ogóle nie wiedział jak ma działać, jak ma się zachować w takiej poważnej chwili. Zaczyna coś prosto mówić, chyba nawet w sposób nieprzemyślany. Kogo Piotr nam może przypomnieć w takiej chwili? Czy nie kogoś z naszych bliskich, którym mówimy coś bardzo ważnego, z drżeniem serca, a oni odpowiadają czymś zupełnie banalnym, jakby w ogóle nie rozumieli, o co nam chodzi? A może i my sami tak się kiedyś zachowaliśmy i dopiero po czasie była nam dane coś ważnego zrozumieć?
Warto też sobie postawić pytanie: dlaczego Piotr się tak zachowuje? Jakby mu było za dobrze u boku Jezusa. Czy to go jakoś usprawiedliwia?
Jest tak, że kiedy w życiu wszystko idzie dobrze, kiedy nie musimy się wysilać, by o coś walczyć, jesteśmy tak jak uczniowie u boku Jezusa. I to nas usypia. I podobnie chyba było z Piotrem. Dopiero, kiedy trzeba nam o coś walczyć, zmagać się niemal codziennie, to nas budzi.
Nieraz narzekamy, że na co dzień mamy tyle problemów, trosk, tyle niepokojów, tyle trudnych spraw nosimy w głowie i w sercu. Ale może właśnie dzięki temu jesteśmy stale w relacji do Jezusa, stale powierzamy Mu siebie i naszych bliskich w modlitwie, stale musimy się konfrontować z rzeczywistością życia.
Co jest lepsze? Święty spokój, bezpieczeństwo i wygoda, czy codzienne zmaganie się?
Bo jak inaczej wytłumaczyć to zachowanie Piotra? My go najprawdopodobniej rozumiemy i jesteśmy w stanie wziąć go w obronę. To zachowanie nawet jest w stanie wzbudzić w nas sympatię dla niego, a nawet jesteśmy w stanie z nim się utożsamić.
Był gorliwy, chciał, od razu stawać do potwierdzenia swojej miłości do Jezusa, ale to wszystko było takie nieprzemyślane, niedojrzałe, naiwne.
Jego droga jest naszą drogą, która wiedzie od zwykłości do takich nieraz nieprzemyślanych, od prostych, ale też pustych deklaracji, do działania mądrego, dojrzałego, gdzie człowiek, kiedy mówi Jezusowi jakieś słowa na podstawie doświadczenia życia, to wie, co mówi.
Tamte słowa Piotra nie miały jeszcze swej wagi. Będą miały swoją wagę dopiero po wydarzeniach paschalnych.
My nauczeni przykładem Piotra powinniśmy stawać wobec Jezusa Chrystusa i wypowiadać słowa uważnie, by każde nasze słowo nie było puste, ale by miało swoją wagę szczerości, prawdy i miłości.
Boże, z Twojej łaski św. Piotr stał się rybakiem ludzi i opoką, na której opiera się Kościół Chrystusowy. Niech jego wstawiennictwo pomoże nam żyć zgodnie z Twoją wolą i szczerze żałować za chwile niewierności. Przez tegoż Chrystusa, naszego Pana. Amen.
W momentach adoracji w ramach Triduum Paschalnego podejmij próbę dialogu z Jezusem w którym powiesz Jezusowi Chrystusowi zupełnie inne słowa, a przynajmniej o inne wadze i wartości, z serca i umysłu, z wdzięczności i smutku nad naszymi zapewnieniami i brakami.