Jezus rzekł do uczniów: «Gdybyście Mnie poznali, znalibyście i mojego Ojca. Ale teraz już Go znacie i zobaczyliście». Rzekł do Niego Filip: «Panie, pokaż nam Ojca, a to nam wystarczy». Odpowiedział
mu Jezus: «Filipie, tak długo jestem z wami, a jeszcze Mnie nie
poznałeś? Kto Mnie zobaczył, zobaczył także i Ojca. Dlaczego więc
mówisz: "Pokaż nam Ojca?" Czy
nie wierzysz, że Ja jestem w Ojcu, a Ojciec we Mnie? Słów tych, które
wam mówię, nie wypowiadam od siebie. Ojciec, który trwa we Mnie, On sam
dokonuje tych dzieł. Wierzcie Mi, że Ja jestem w Ojcu, a Ojciec we Mnie. Jeżeli zaś nie - wierzcie przynajmniej ze względu na same dzieła! Zaprawdę,
zaprawdę, powiadam wam: Kto we Mnie wierzy, będzie także dokonywał tych
dzieł, których Ja dokonuję, owszem, i większe od tych uczyni, bo Ja idę
do Ojca. A o cokolwiek prosić będziecie w imię moje, to uczynię, aby Ojciec był otoczony chwałą w Synu. O cokolwiek prosić mnie będziecie w imię moje, Ja to spełnię.
ROZWAŻ!
Formacja seminaryjna czy zakonna domaga się stałego rozwoju duchowego, intelektualnego i ludzkiego. Młody człowiek, idąc za głosem powołania, podejmuje dialog z Jezusem, który ułatwia mu poznanie Ojca, który jest w niebie. Papież Franciszek przypominał o bogatym doświadczeniu Kościoła w towarzyszeniu procesom wzrostu powołania. "W cywilizacji paradoksalnie zranionej anonimowością, a jednocześnie obsesyjnej na punkcie szczegółów życia innych, bezwstydnie chorej na chorobliwą ciekawość, Kościół potrzebuje serdecznego spojrzenia, by kontemplować, wzruszać się i zatrzymać przed człowiekiem za każdym razem, kiedy to jest konieczne (...). Kościół będzie musiał [na nowo] wprowadzać swoich członków - kapłanów, zakonników, świeckich - do tej «sztuki towarzyszenia», aby wszyscy nauczyli się zawsze zdejmować sandały wobec świętej ziemi drugiego (por. Wj 3, 5)". Papież apeluje w adhortacji
O głoszeniu Ewangelii w dzisiejszym świeci o wrażliwość na piękno wewnętrznych relacji człowieka z Bogiem: "Musimy nadać naszej drodze zdrowy rytm bliskości, wraz ze spojrzeniem okazującym szacunek i pełnym współczucia, które jednak jednocześnie będzie leczyło, wzywało i zachęcało do dojrzewania w życiu chrześcijańskim"
(EG 169).
Czwarta Ewangelia odsłania arkana "sztuki towarzyszenia" mistrza, który podejmuje dialog z uczniem. Poznanie tajemnicy relacji Ojca i Syna - trwania w miłości i dzielenia się nią z innymi - domaga się modlitewnego rytmu bliskości, adoracji, słuchania, posłuszeństwa w wierze. Uczeń w relacji z mistrzem (u Jego stóp) kształtuje w sobie postawę aktywnego słuchania (gr.
akoe, od
akouo: "słuchać, potakiwać, trwać"), czyli słuchanie czyjegoś głosu z poddaniem mu się, z przylgnięciem do niego poprzez wiarę (zob. 1 Sm 15, 22; Rz 1, 5; 5, 19; 10, 16; 2 Kor 10, 5; Flp 2, 8).
Filip musiał najpierw nauczyć się słuchać Jezusa, by uwierzyć w Ojca i Syna, by poznać i trwać w Nich. Boga najlepiej zatem uczyć się na kolanach, na modlitwie:
O cokolwiek prosić będzie w imię moje, to uczynię, aby Ojciec był otoczony chwałą w Synu (14, 13). Wiedział o tym kleryk ze Śląska, który w swoim
Dzienniku duchowym wyznał: "Dziś Jezus dał mi poznać jak słodko jest klęczeć u Jego stóp w kaplicy i jak bardzo miło jest wpatrywać się w tabernakulum z tym poczuciem, że tam za tymi drzwiczkami mieszka Jezus" (por.
Recapitulatio diei, 4.11.1937 r.).
Jaka była jego droga życia i powołania Alfonsa?
Urodził się 21 października 1917 r. w Lisowiacach k. Lublińca. Był trzecim dzieckiem kolejarza Piotra Mańki i Karoliny z domu Sojka. Miał dziesięcioro rodzeństwa: Franciszka, Waleskę, Klarę, Pawła, Konrada, Józefę, Maksymiliana, Gertrudę i Ludwika. Miejscowość Lisowice oddalona były o 4 km. od parafii Wniebowzięcia Najświętszej Maryi Panny w Lubecku. W tej świątyni ochrzczono go 28 października 1917 r. Rodzicami chrzestnymi byli Jan Kandora z Pluder i Anna Sojka z Lublińca (por.
Księga chrztów, 96/1917). W domu rodzinnym Alfonsa praktykowano wspólną modlitwę, często cała rodzina odmawiało różaniec, a w niedziele i święta wszyscy chodzili do kościoła parafialnego. Młody Alfons chętnie modlił się przed cudownym wizerunkiem Pani Lubeckiej. Był chłopcem wrażliwym i uzdolnionym, lubił grać na skrzypcach i malować. Sakrament bierzmowania otrzymał z rąk bpa Lisieckiego 18 maja 1928 r., przyjmując za patrona św. Antoniego. Po ukończeniu szkoły powszechnej został przyjęty do gimnazjum w Lublińcu, dokąd dojeżdżał codziennie rowerem. Tam zetknął się ze Zgromadzeniem Misjonarzy Oblatów Maryi Niepokalanej. W kościele św. Stanisława Kostki odkrył swoje powołanie, wstąpił więc do Małego Seminarium Oblatów w Lublińcu (1934-1937). Po zdaniu matury rozpoczął nowicjat w Markowicach, gdzie wychowawcą był bł. o. Józef Cebula OMI. W trakcie nowicjatu br. Alfons prowadził dziennik duchowy, tzw.
Recapitulatio diei (od 15 września 1937 r. do 23 sierpnia 1938 r.). Lektura dziennik - udostępniona przez rodzinę - pozwala śledzić jego dojrzewanie do wyrzeczenia się wszystkiego dla miłości Jezusa: "Jezu dla Ciebie chcę cierpieć przez całe życie, dla Ciebie chcę uśmiechać się przez łzy... Jezus ideałem moim, Jezus skarbem moim, więc przy Nim ma myśl, przy Nim me serce... Opuściłem dom rodzicielski, krewnych i przyjaciół, aby naśladować Jezusa, aby iść za Nim, więc nie wolno w klasztorze rąk założyć i wygodnie spocząć, bo Jezus przede mną krzyż niesie..." - notował młody kleryk (20/21.11. 1937). 8 września 1938 r. złożył pierwsze śluby zakonne. Po nowicjacie rozpoczął studia filozoficzne w Krobi k. Gostynia. Pod koniec sierpnia przybył do Markowic, jednak działania wojenne zmusiły Oblatów do ucieczki na wschód, do Kodnia. W październiku wrócili do Markowic, gdzie na całą wspólnotę zakonną nałożono areszt domowy i zmuszono do pracy w okolicznych folwarkach niemieckich. W tych warunkach Alfons kontynuował studia i przygotowanie do kapłaństwa. 2 maja 1940 r., kiedy dowiedział się o śmierci ojca w obozie koncentracyjnym w Buchenwaldzie (13.03.1940), napisał list do matki. W sobotę 4 maja wraz z 15 innymi braćmi został deportowany do obozu w Szczeglinie k. Mogilna, a po trzech dniach przewieziony do obozu koncentracyjnego w Dachau. Tam od 9 maja do 2 sierpnia 1940 r. odbywał kwarantannę i doświadczył realiów życia obozowego (otrzymał numer 9348). Następnie został deportowany do KL Mauthausen-Gusen k. Linzu w Austrii (nr 6665).
Alfons od dziecka nie cieszył się dobrym zdrowiem. Już w nowicjacie ciągła walka duchowa i infekcje bardzo osłabiły jego organizm. Bicie, głód, ciężka praca w kamieniołomach oraz fatalne warunki obozowe doprowadziły organizm do zupełnej zapaści. "Dzięki sekretarzowi bloku udało mu się dostać do szpitala obozowego, zwanego rewirem. Tam pozyskał sobie sympatię pielęgniarzy, którzy starali się go uratować, dostarczając mu więcej żywności. Ale wszelkie zabiegi okazały się daremne, chory nie przychodził do siebie. Widząc śmierć przed sobą, modlił się prawie bez przerwy i odbył spowiedź u kapłana, który leżał chory obok niego. oddał swoją czystą duszę Bogu 22 stycznia 1941 r., mając zalewie 23 lata" (J. Pilelorz,
Martyrologium Polskich Oblatów 1939-1945, 118).
Dojrzał do dzieła heroicznej ofiary. Bóg wysłuchał jego gorących modlitwy w imię Jezusa, którego ukochał bez granic. Piękne świadectwo wydali o nim współbracia: "Umarł, jak żył święcie. Wycieńczony głodem, wśród bicia i strasznych męczarni, nie wypowiadając słowa skargi. Na ustach jego była nieprzerwana modlitwa. Zawsze był skupiony. Widzieliśmy go po śmierci. Był to szkielet z anielską pogodą na twarzy" (
Gość z Obry, 1945, nr 3). Kiedy rodzina otrzymała jego rzeczy z Markowic znalazła tam karteczkę z napisem: "Będę Bogu wierny aż do śmierci!".
W świetle tak czytelnego świadectwa sługi Bożego warto zapytać:
- Czy dążymy do świętości (doskonałości), jak "doskonały jest Ojciec [nasz] niebieski" (Mt 5, 48)?
- Na ile nasza miłość do Jezusa i Maryi rozwija się i pozwala nam stawiać kolejne kroki w kierunku nieba i świętości?
- Czy nasza modlitwa jest nieustanna, wytrwała, wypróbowana? Co to znaczy modlić się "w imię moje [Jezusa]"?
MÓDL SIĘ!
Jezu, dla Ciebie chcę cierpieć przez całe życie, dla Ciebie chcę
uśmiechać się przez łzy... Jezu, kocham Cię i chcę Cię kochać do szaleństwa... Z Jezusem wszystko możliwe... Dla Niego tylko żyć, dla Niego cierpieć, to me pragnienie... Jezu, przez Serce Niepokalanej Panny Maryi ofiaruję Twemu Przenajświętszemu Sercu wszystkie me myśli, słowa, uczynki, modlitwy, udręki, cierpienia... O Maryjo, wspieraj mnie, o Matko Nieustającej Pomocy, nie dopuszczaj, abym miał utracić Boga mojego.
Fragmenty Dziennika duchowego kleryka Alfonsa Mańki.
ŻYJ SŁOWEM!
Spróbuj zapisać swoje doświadczenia, rozmowy, modlitwy, spotkania z Jezusem! Na wzór tak wielu świętych zachował swój "dziennik duchowy".
ks. Jan Kochel
rys. Franciszek Kucharczak