Sienkiewicz Henryk - Quo vadis
2016-05-05
Trwali oni w nauce Apostołów i we wspólnocie, w łamaniu chleba i w modlitwach. Bojaźń ogarniała każdego, gdyż Apostołowie czynili wiele znaków i cudów. Ci wszyscy, co uwierzyli, przebywali razem i wszystko mieli wspólne. Sprzedawali majątki i dobra i rozdzielali je każdemu według potrzeby. Codziennie trwali jednomyślnie w świątyni, a łamiąc chleb po domach, przyjmowali posiłek z radością i prostotą serca. Wielbili Boga, a cały lud odnosił się do nich życzliwie. Pan zaś przymnażał im codziennie tych, którzy dostępowali zbawienia (Dz 2, 42-47).
Powieść, której autorem jest Henryk Sienkiewicz, znany m.in. z Trylogii (Ogniem i Mieczem, Potop, Pan Wołodyjowski) i „W pustyni i w puszczy”, a którą można zrecenzować krótko wyżej przytoczonym fragmentem z księgi Dziejów Apostolskich. Możemy w niej znaleźć historię miłości chrześcijanki Ligii, która jest służącą u rodziny rzymskiej i patrycjusza, żołnierza Marka Winicjusza, która realizuje się w kontekście życia pierwszej wspólnoty chrześcijańskiej. Ich miłość przechodzi przez różne burze, aby w końcu, no właśnie, aby w końcu - zwyciężył Chrystus.
Rzym tamtych czasów pełen jest zbrodni, zdrad, intryg, różnego rodzaju dewiacji, i tym lepiej widać ogromną przepaść między taką wizją świata a nowością, którą proponuje chrześcijaństwo. Chrześcijanie nie żyją bowiem mądrością tego świata, ale mądrością Ukrzyżowanego, co wywołuje niezrozumienie i zaciekawienie w pogańskim Rzymie.
Jeśli ktoś szuka „podręcznika”, dającego odpowiedzi na pytania: jak ma wyglądać życie osoby wierzącej, jak ma się realizować głoszenie Ewangelii i jak ma wyglądać relacja oblubieńcza między dwojgiem zakochanych, to jest to pozycja obowiązkowa. Chrześcijaństwo mimo nieustannych prześladowań, o których również możemy przeczytać w powieści, zdobywa Rzym nie bronią czy prawem, ale... miłością. W to wszystko wpleciona jest idealnie, jak to u Sienkiewicza, historia miłości dwojga młodych ludzi, o różnych światopoglądach, nie dają się pogodzić, jak woda i ogień. Gdyby ktoś mógł cofnąć się do tamtych czasów, by jak reporter zrelacjonować życie Rzymu i chrześcijan w I wieku, zapewne nie zrobiłby to lepiej, niż autor w omawianej powieści.
Patryk Gawłowski