Przyjąć Jezusa za Króla i Pana
2016-11-14
Dobiega końca Jubileuszowy Rok Miłosierdzia. Otwarte rok
temu Bramy Miłosierdzia zostają zamknięte. Czyżby już wszystko się skończyło? Nie! To początek czegoś nowego. Miłosierdziem, którym tak obficie zostaliśmy
obdarzeni w minionym roku, mamy teraz jeszcze bardziej dzielić się z innymi.
Zawsze jest stosowny czas, by czynić miłość. Tak bardzo obdarowani możemy
teraz stawać się darczyńcami. Nie
zaniedbajmy tej łaski.
I chyba bardzo dobrze się składa, że w naszym polskim Kościele zakończenie Roku Miłosierdzia będzie jednocześnie rozpoczęciem czegoś
nowego. To właśnie w trwającym roku Jubileuszu 1050 – lecia Chrztu Polski i na
zakończenie Roku Miłosierdzia zostanie odczytany Jubileuszowy Akt przyjęcia
Jezusa za Króla i Pana. To wydarzenie – jak zapewnia ks. bp. Andrzej Czaja –
jest aktem zawierzenia naszego narodu Miłosiernemu Panu i odnowienia naszego
przymierza z Bogiem. Tak odnowione przymierze może stać się doświadczeniem mocy
i łaski, by czynić miłosierdzie, by żyć zgodnie w wolą Ojca. Trzeba, by Jezus
panował w naszych sercach, w naszych rodzinach, wspólnotach, w naszej ojczyźnie
i na całym świecie. Już papież Pius XI w encyklice Quas primas pisał: „Trzeba
więc, aby Chrystus panował w umyśle człowieka, którego obowiązkiem jest z
zupełnym poddaniem się woli Bożej przyjąć objawione prawdy i wierzyć silnie i
stale w naukę Chrystusa; niech Chrystus króluje w woli, która powinna słuchać
praw i przykazań Bożych; niech panuje w sercu, które, wzgardziwszy
pożądliwościami, ma Boga nade wszystko miłować i do Niego jedynie należeć;
niech króluje w ciele i członkach jego, które jako narzędzia […], mają
przyczynić się do wewnętrznego uświęcenia dusz”.
Z tego fragmentu możemy bardzo
wyraźnie odczytać na czym ma polegać królowanie Jezusa w naszym życiu. Mamy z
poddaniem woli Bożej przyjąć objawione prawdy i żyć nimi w codzienności. Jeżeli
szczerze i całym sercem przyjmiemy Jezusa jako naszego Pana i Króla będziemy
naprawdę szczęśliwi i osiągniemy zbawienie. W Piśmie Świętym czytamy, że „kto ustami
swymi wyzna, że Jezus jest Panem i w sercu swym uwierzy, że Bóg wskrzesił Go z
martwych osiągnie zbawienie” (por. Rz 10, 9). W innym miejscu św. Paweł pisze,
że „nikt bez pomocy Ducha nie może wyznać, że Panem jest Jezus” (por. 1 Kor
12, 3). Dlatego trzeba nam prosić Ducha Świętego, by napełnił nas swoją mocą,
swoim światłem, swoimi darami, byśmy potrafili przyjąć i wyznać Jezusa jako
Pana i Króla naszego. Jeżeli każdy z nas osobiście przyjmie królowanie i
panowanie Jezusa i swoje życie podporządkuje temu wydarzeniu, wówczas Jezus
zacznie królować w naszych rodzinach, w naszym społeczeństwie, w naszym
narodzie.
Przyjęcie Jezusa za Pana i Króla nie może być jednak aktem
jednorazowym. To wydarzenie musi mieć realny wpływ na nasze życie. Musi nas
przemieniać. Odmawiając ten akt trzeba nam otworzyć serce na przemianę, na
nowość życia. Coś musi się zmienić. W chwili, gdy Jezus zasiądzie na tronie
naszych serc, to serce musi być inne, musi być bardziej wrażliwe, dobre,
miłosierne. Musi stawać się coraz bardziej podobne do Serca Jezusowego. Stanie
się tak, gdy z wiarą i oddaniem, a zarazem z wielką ufnością przyjmiemy Jezusa
jak naszego Pana i Króla.
Odczytany uroczyście – najpierw w Krakowie–Łagiewnikach, a
następnie w naszych parafiach – Jubileuszowy Akt przyjęcia Jezusa za Króla i
Pana, niech będzie nowym początkiem dla każdego z nas.
Jezus jest Królem. Sam
powiedział tak o sobie na dziedzińcu Piłata (por. J 18, 33-37). Nikt z nas nie musi Mu tej
godności nadawać. Nie wolno nam jednak zapominać, że jest On Królem wyjątkowym,
innym niż królowie ziemscy. Dlatego ten Akt nie jest żadnym zabiegiem
politycznym, ale tylko i wyłącznie doświadczeniem duchowym. Obierając Jezusa za
Króla i Pana swojego życia, pamiętajmy, że to krzyż jest Jego tronem a ciernie
Jego koroną. Pamiętajmy jak wyglądała droga naszego Króla i miejmy świadomość,
że nasza będzie podobna. Jezus powiedział, że jeżeli ktoś chce Go naśladować
musi wziąć na siebie swój krzyż i iść za Nim (por. Mt 16, 24). Nie ma innej
drogi. Taki jest nasz Król. On przyszedł nie po to, by Mu służono, ale by
służyć innym (por. Mt 20, 28). Dlatego trzeba nam z całą świadomością odmówić
Jubileuszowy Akt i zgodzić się na taką drogę, jaką zechce poprowadzić nas nasz
Pan. Być może już nie raz ogłaszaliśmy Jezusa naszym Królem i Panem, ale ta prawda
został uśpiona w nas. Dlatego teraz jest czas na przebudzenie, na odnowienie i
umocnienie naszej wiary, naszej więzi z Jezusem. Nie prześpijmy tego momentu. W
naszym narodzie tak wielu jest jeszcze ochrzczonych a odnosi się wrażenie, że
Jezus został zdetronizowany, że On już nie jest najważniejszy w życiu wielu z
nas. Kiedy Jezus nie jest na pierwszym miejscu, wówczas zaczyna dziać się źle w
życiu człowieka, rodziny, wspólnoty, w społeczeństwie i narodzie.
Warto więc
zastanowić się jakie miejsce zajmuje Jezus w moim życiu, czy On w ogóle jest
jeszcze w nim obecny. Wymaga to stanięcia w głębokiej prawdzie, bo my tak łatwo
się usprawiedliwiamy, zagłuszamy nasze sumienia, by poczuć się lepiej. I
udajemy, że wszystko jest w porządku, że jakoś się układa, że zawsze może być
gorzej. A nasza wiara słabnie. Być może jeszcze wierzymy, że Bóg jest, ale nie
ma On już realnego wpływu na nasze życie, nie potrzebujemy Go, gdyż świetnie
radzimy sobie sami. Gdzie podziały się nasze zobowiązania chrzcielne, które
tyle już razy odnawialiśmy przy różnych uroczystościach? Czy żyjemy wiarą,
którą wyznajemy podczas każdej niedzielnej Eucharystii? Warto zadać sobie te
pytania i odnowić swoje przymierze z Panem. Niech to doświadczenie odnowy
przemienia nasze życie. Niech Jezus coraz bardziej staje się Panem i Królem w
naszej codzienności. A stanie się tak, gdy otworzymy Mu na oścież drzwi naszych
serc, naszych domów, zakładów pracy. Nie lękajmy się tego uczynić. Z pełną
świadomością, wiarą i zaufaniem na nowo zaprośmy Jezusa do naszego życia i
poddajmy się Jego panowaniu.
s.M. Damiana Szmidt
Treść jubileuszowego aktu